Nie potrafię opisać tego jak się czuję i co mam w głowie. Nawet nie nadążyłabym chyba za taką ilością myśli. Nie wiem czemu ciągle czuję się źle. Tak bardzo źle. Nie wiem czy to teraz jest ze mną coś nie tak, że tyle widzę, czy to wcześniej byłam zaślepiona codziennością i nie dostrzegałam tego wszystkiego. Co widzę? Wydaje mi się, że coś się zmieniło, że nie zależy. Zapisałam sobie kilka rzeczy, które ostatnio usłyszałam "Boje się zaangażować..." w sensie w przyjaźń, co prawda od człowieka, który prawie już spał, no ale jednak to słowo ma znaczenie, bo nie rozumiem co ma oznaczać, skoro angażuje się człowiek na początku, później to juz chyba jest zaangażowany, trochę mnie to zabolało, niby wyjaśnione później, ale jakoś nie jestem przekonania jak zbieram wszystko. "Nie wiem czego chce", "Mogę nie podołać" - odnośnie tego co robię, ale nie chce przecież też by ktoś mi tu w tym pomagał, bo jak już to zadanie, ale dla psychologa. "Nie potrafię utrzymywać kontaktu na dłużej" to usłyszałam już na początku, ale teraz dopiero zastanawiam się czy w tym wypadku też ma tak być. Słyszałam dużo zapewnień "Nie chcę by to się skończyło", " Nie znam drugiej takiej osoby" "Zależy mi" itp. i we wszystko wierzyłam, ale teraz jakby przestaje. Nie wiem ile sobie wymyślam sama w głowie, a ile jest w tym prawdy. "Mniej rozmawiamy, na początku było inaczej..." no i owszem to racja, ale dlaczego? Czy jednak zależało Ci bardziej, a teraz już średnio? Tylko dlaczego? Czy ułożyło się i już nie trzeba tak się starać, bo przecież nic się nie zmieni, skoro coś się wypracował? Czy może po poznaniu słabych stron zmieniłeś zdanie? Nie chcesz rozmawiać z kimś takim jak ja kto jest tylko problemem? Bo przecież jestem problemem i dostarczam samych problemów, których nie rozumiesz i które pewnie wg Ciebie są głupie. Strasznie mnie to boli, bo czuję, że to się rozpada. Nie mam teraz tyle siły psychicznie by sprostać temu, by się nie poddawać, by o coś zabiegać i nie myśleć o tym, że może za bardzo się upominam, a mam nadzieję, że Ty mnie w tym nie zastąpisz, tylko pozwolisz by to się rozeszło, bo boisz się zaangażować, może faktycznie zrobiło się poważniej. Czemu to tak boli? Czemu znowu to zrobiłam? Nie chciałam już poznawać ludzi, nie tak blisko, nie tak, bo za dużo razy za mocno mnie to zraniło i zabolało, a teraz widzę jak wszystko upada i wiem do czego to prowadzi i tak bardzo się tego boje, że sama mam ochotę zepsuć wszystko nim nadejdzie samo. Spotykaliśmy się tylko po zajęciach stacjonarnych, w tym miesiącu mamy tylko dwa razy, rozmawialiśmy o tym, powiedziałeś, że no to nie może tak być, że nie będziemy się widywać, a jednak nie widzimy się nawet dwa razy. Staram się myśleć, że to przez obowiązki, ale składając to wszystko przestaje w to wierzyć. Na ostatnim spotkaniu powiedziałam o tym co stało się między mną a moim przyjacielem, zapewniałeś, że nic nie pomyślisz, że to nie będzie miało wpływu, dlaczego mam wrażenie, że jednak ma. Te wszystkie myśli obijają mi się po głowie i nie potrafię ich poskładać, chcę to zamknąć, ale tylko po to byś przekonał się, że (mam nadzieję) Ty nie chcesz naprawdę by to się skończyło, ale ech wiemy już pewnie oboje, że to się skończy. Jak bardzo to boli. Nie pomogą tu chyba te nasze zapewnienia na kamerkach, kiedy próbujemy to wszystko tłumaczyć i wtedy widzę, że nie raz Ci zależy i kiedy piszesz nie raz to widzę to, ale mam wrażenie, że to wszystko już jest tylko na siłę. Starasz się, nie raz bardzo, ale może nie z chęci, ale z obowiązku, bo może chcesz by to przetrwało, ale nie masz ochoty tak po prostu naturalnie tego chcieć i zmuszasz się, a ja to czuję. Nie wiem czy to prawda czy znowu moja wyobraźnia. Jestem toksyczna dla ludzi i jestem problemem w ich życiu, oni zapewne też to czują. Każdy kto ode mnie odszedł pewnie tak to widział, jestem dobra tylko na chwile. Nie ma we mnie nic dobrego, tylko komplikuje wszystko. Nie chce żyć z tą świadomością. Nie chcę żyć w ogóle.
Czwartek:
nic
Piątek:
1/2 pomarańczy
1/2 pomarańczy
marchewka
Sobota:
10 borówek
10 borówek
10 malin
40 kcal
Niedziela:
ok. 50g malin
ok. 50g malin (bo część okazała się wodą, która odeszła po rozmrożeniu)
1/2 papryki
59kcal
Już jakiś czas temu zauważyłam, że przyjaźń między kobietą a mężczyzną to rzecz absolutnie niemożliwa chyba że jedno uważa drugie za seksualnie odpychające ale wtedy co to za przyjaźń?
OdpowiedzUsuńBeen there, done that. Nie ma co pchać się w bagno. Po co Ci relacje, które zadają Ci ból? Kochana, na świecie jest mnóstwo wspaniałych ludzi, dla których warto. Czasami trzeba po prostu dłużej poczekać. Nie bądź dla siebie zbyt surowa. To nie Twoja wina, że ludzie przychodzą i odchodzą. I pamiętaj - lepiej samemu niż w złym towarzystwie :) Trzymam za Ciebie mocno kciuki :*
OdpowiedzUsuńEchh w odpowiedzi na komentarze, to ja to chyba źle przedstawiłam, tylko z jednej strony. To jest naprawdę bardzo dobry człowiek, aż czasem ciężko mi w to uwierzyć. Przez swoje doświadczenia czasem w to nie wierze, zapominam o tym co dobre i skupiam się na tym co podpowiada mi głowa, a na obecną chwile nie wiem czy mogę jej ufać. Liczę na to, że będzie z tym wszystko dobrze nadal. No i mam nadzieję, że istnieją takie przyjaźnie, bo być może czasem człowiekowi zależy bardziej na tym by mieć kogoś bliskiego do rozmowy i by nie mieszać od razu w to fizyczności, bo ona jednak dużo mąci i zmienia w postrzeganiu się, w rozmowach, nie mówię, że nie mogłabym czegoś poczuć, czy że tej fizyczności by nie było, ale za bardzo zależy mi na tej rozmowie by stracić to dla przyjemności.
OdpowiedzUsuń