sobota, 30 maja 2020

53.

Dodaje notkę na szybko z telefonu, wiec będzie króciutka.

Bilans większy bo zjadłam jeszcze jakieś 18 kawałków sushi. 
Z ruchu to tylko joga rano. 
Jutro rodzinny obiad w restauracji. Zacznę od niego dzień i mam nadzieje, ze na nim skończę. 




Jak patrzę na maj to sobie go przebimbałam. Nie ma co się oszukiwać. 
Nie jestem z siebie zadowolona. 
W głowie pojawiają mi się skrajne pomysły, ale takie nigdzie by mnie chyba nie zaprowadziły.


Muszę zedytować bo po napisaniu posta zjadłam opakowanie kinderek 🙂 (ironiczny). Gdzie moja wiara i chęci 😣. Od poniedziałku odpokutuje to solidnie bo w głowie się nie mieści. Ech chcr schudnąć a nie przytyć. 
💗

piątek, 29 maja 2020

52.

Dzisiaj był dobry, miłe dzień. Zakończony fajną muzykę.

Bilans:
owsianka z mango i malinami 171kcal
ciasto marchewkowe z malinami i masłem orzechowym 283kcal
kawałek ryby smażonej i ziemniak 222kcal
kanapka z hummusem i pomidorem 109kcal
razem: 786kcal






















Byłam dzisiaj z przyjaciółką na rowerze. To był dobrze spędzony czas, pożytecznie. Sporo spaliłam co się przydało po wczorajszym grillu.
Jakoś dzisiaj nie mam już weny do pisania, więc zakończę ten post w tym miejscu.
Trzymajcie się ;*

💗

czwartek, 28 maja 2020

51.

Kolejny dzień w biegu. Przynajmniej mam więcej ruchu.
O dziwo nie rzuciłam się na jedzenie dzisiaj na grillu. Byłam najedzona, ale też szybko się zapełniłam i nie mogłam zjeść więcej, nawet nie wypiłam dużo i jestem trzeźwa. Dziwne rzeczy jak na mnie. Ciesze się, nie odwala mi. Po prostu żyję normalnie. Jutro wracam do dietki, jadę też na rower.
Włosy dzisiaj wyszły tak ładnie. Rozświetlają twarz i wyglądają tak naturalnie. To był dobry dzień.
Ogólnie to znowu ostała się w kuchni. dokończyłam ciasto i chleb. Zrobiłam dwie sałatki.

Bilans mogę wypisać o tak o, choćby nawet dla siebie na przyszłość:
dwie cienkie kromki chleba słowiańskiego(on ma mniejszą kaloryczność albo jest jakiś lżejszy bo zawsze tak mało kalorii mi fitatu pokazuje) z hummusem, bazylią i pomidorem
mała activia kiwi truskawka
kawałek piersi z grilla, 2 małe kiełbaski z grilla (lidl) keczup, 1,5 kromki chleba domowego, 1/5 bagietki z grilla, sałatka z ziemniakami, plasterek ciasta marchewkowego
1 cydr sopocki, łyk wina czerwonego

Jak sprzątałam wszystko to pojawiła mi się myśl by na boku zjeść jeszcze tej sałatki z ziemniakami, ja ją tak lubię. W ogóle lubię ziemniaki, więc to może dlatego. Spojrzałam na to i mówię do siebie: nieee, nie mam ochoty na to nawet, przecież już się najadłam. Także ciesze się, że się najadłam a nie przejadłam. Kiedyś to bym zjadła, odczekała i zrobiła kolejne podejście i tak znowu. Tym razem miałam dość.
Mam nadzieję, że jutro wszystko pójdzie dobrze i że sałatka nie będzie mnie wołać z lodówki.

Także dzień w biegu, ale udany. Dopiero teraz czuję jak mnie nogi bolą :D dobry znak.
Dzisiaj o ile dobrze pamiętam waga pokazała mi 80.1kg lub 80.2kg, ale nie ma co zapisywać tego bo jutro na pewno będzie więcej.
Trzymajcie się!


Wczoraj było 198 wejść na blogu czy to ja tyle razy spr czy są nowe komentarze 😂
💗

środa, 27 maja 2020

50.

Moje plecy dzisiaj już ledwo żyją. Daliśmy mamie robota kuchennego na rodzinny dzisiaj zamiast jutro i wypróbowywałam go. Zrobiłam ciasto marchewkowe, te co ostatnio, tylko z mniejszą ilością oleju kokosowego, nie wiem dlaczego ostatnio dodałam go aż tyle. Później zrobiłam jeszcze chleb, który będę jutro piec na grilla wieczorem. W planach mam jeszcze zrobić sałatkę ziemniaczaną na grilla. Moja ciocia z Niemiec taką robiła, tyle że już nie dostanę tych składników, których użyło się kiedyś, użyje zastępczych. Także jutro nie policzę kalorii, bo musiałabym siedzieć na grillu z wagą jak mój brat :D. Niby to jakiś pomysł, ale chce też napić się cydru, spróbować troszkę tego chleba, zjeść coś z grilla. Będę oszczędzać w dzień jak się da, zjem tyle ile trzeba mi by prowadzić samochód, bo jutro jadę do fryzjera i to będę sama po tych wszystkich rondach, trochę się obawiam. To będzie kolejny bardzo produkcyjny dzień na wysokich obrotach. Dzisiaj już przypadkiem zaczęłam robić miejsce na jutro. Zapomniałam o jedzeniu, zjadłam tylko śniadanie. Mam wrażenie jakby ten dzień zaczął się miesiąc temu. Wstałam miałam zajęcia, w trakcie umyłam się, zrobiłam śniadanie, kawę. Później powtarzałam do kolosa ustnego, dłużyło mi sie, w końcu przyszło zdawanie. Powiem Wam, że byłam w szoku, nawet w snach mi się nie śniło, babeczka nie dość, że byłą super miła to postawiła mi 9/10. Także wow, jeszcze tyle  gnozji nie dostałam. Sama nawet mówiła, że się dobrze przygotowałam a to było trudne kolokwium. Myślałam w końcu, że wszystkim tak dobrze postawi, ale dziewczyna po mnie miała 5,5 czyli jednak musiała też docenić moją wiedzę. Bardzo miłe kolokwium, gadałam tam taka nakręcona. Później daliśmy mamie prezent, zakupy do ciasta, no i w kuchni do teraz. Umyłam się, piszę do Was, sprawdzę co u Was i obejrzę serial, a później spać. Niesamowicie się cieszę, że ten kolos już za mną.

Bilans:
chleb, hummus, pomidor 158kcal
4 truskawki 20kcal
razem: 177kcal

Dawno już nie miałam takiego bilansu, a to nawet nie było zamierzone. Zatem skoro jutro nadrobię trochę to tygodniowo nadal będzie dobrze.

Najbardziej lubię te thinspo, gdzie są te dziewczyny jak modelki, które mają takie długie kości. 
Wręcz uwielbiam. 




💗

wtorek, 26 maja 2020

49.

Dzisiejszy dzień minął dobrze. Cały dzień powtarzałam do jutrzejszego kolosa. Zrobiłam irydoidy, gorycz,e glukozynolany itp. zostały mi jeszcze olejki, czyli to co robiłam najdłużej ostatnio, więc mam nadzieję, że sporo pamiętam. Jutro kolos o 16, więc w dzień też coś powtórzę i jak będzie tak będzie. Myślę, że umiem sporo.

Bilans:
owsianka z mango, masłem orzechowym 258kcal
kanapka z hummusem i pomidorem 68kcal
poduudzie, ziemniaki, mizeria 325kcal
razem: 652kcal

Dzisiejszy dzień zaczęłam od jogi na dobry początek dnia, jutro chyba też z tego skorzystam.

Poza tym jest okej, jutro po kolosie będę robić ciasto marchewkowe.

Trzymajcie się !


ukradzione 

💗

poniedziałek, 25 maja 2020

48. MÓJ SPOSÓB NA ODCHUDZANIE - JAK DZIAŁAM

Ostatnio ciągle coś się działo i jakoś tak wychodziło, że zawsze już było za późno by napisać, streszczę te dni.

Piątek

Bilans:
ciasto marchewkowe, masło orzechowe 298kcal
ryba, ziemniaki, mizeria 334kcal
razem: 631kcal + wino crlo rossi niecałe

Ogólnie to piątek zaczął się okropnie. Nie wiem co mi się stało w głowę w czwartek. Nie mogłam zupełni zasnąć. Może to ze stresu przed tym głupim 15 minutowym kolokwium poprawkowym. Cały czas żyłam z myślą, że mam to gdzieś i się nie uczę, bo i tak wszystko zależy od szczęścia. Później okazało się, że niektórzy się pospinali i zaczęli coś robić, a ja uczyłam się na gnozję. To mnie chyba zestresowało w nocy, chociaż i tak się nie uczyłam. Spałam jakieś 3h. Zdałam kolokwium. W sumie to wyszłam na tym chyba najlepiej, bo miałam 12 punktów na 20, czyli akurat by zaliczyć, nie zdążyłam nawet zobaczyć 4 pytań. Inni pominęli obliczenia i zdążyli uzbierać więcej, a na końcu i tak okazało się, że postawili wszystkim 3. Gdzie tu sens haha
Później znowu się uczyłam z gnozji, ogólnie to ostatnio codziennie się z tego coś uczyłam. Wieczorem do przyjaciółki, wino, no i już od razu poszłam spać, więc nie napisałam.

Sobota

Bilans:
chleb, sałata, hummus, pomidor, jajko sadzone 255kcal
jajecznica z pomidorem, chleb + hummus 217kcal
chleb hummus 97kcal
razem: 569kcal

Waga: 80.7kg czyli -0.7kg

Próbowałam się uczyć cały dzień. W końcu odpuściłam, bo jakoś mi nie szło. Wzięłam się za odmalowanie takich schodków, na których teraz stoją "kwiatki" w doniczkach, które sama posadziłam. Dałam to co znalazłam w ogródku, np. paprotkę, ciekawe czy mi wytrzyma w domu. Później sprzątanie w pokoju. Chciałam przemeblować, no ale chyba nie ma lepszego ustawienia, więc chociaż zrobiłam porządek pod łóżkiem. Później jeszcze długo siedziałam z chłopakiem, no i już było bardzo późno, więc znowu nie napisałam.

Niedziela:

Bilans:
chleb, hummus, pomidor, jajko sadzone 199kcal
mielony grillowany, mizeria, ziemniaki, keczup 409kcal
chleb hummus, pomidor 81kcal
(do tego momentu było spoko, ale później chłopak chciał jechać coś zjeść no i stwierdziłam, że okej, nic takiego się nie stanie)
burger z orlenu, pół paczki czipsów pieczone ziemniaczki, piwo cytrynowe 817kcal
razem: 1505kcal




Waga od razu pokazała dzisiaj więcej (poniedziałek), no ale nie ma sensu jej zapisywać, jutro pewnie będzie już normalna.
Byliśmy te na rowerach, bardziej wycieczka niż sport, bo zatrzymywaliśmy się oglądać kwiatki :D To byłą nauka gnozji w praktyce. W jednym miejscu znaleźliśmy rumianek (jeden tylko drobny), wrotycz (jeden) i łąkę złocienia. Oglądaliśmy film "Cud w celi nr 7" - dramata, ale piękny. Bardzo polecam, naprawdę warto.

Poniedziałek

Bilans:
chleb, hummus, jajko, pomidor 166kcal
mielony grillowany, ziemniaki, mizeria, keczup 326kcal
chleb, hummus, pomidor 145kcal
razem: 637kcal



Dzisiaj dzień zaczęłam od medytacji w łóżku. Nie mogłam go przebimbać, bo już w środę mam kolokwium ustne, gdzie i tak wiem, że dostanę niewiele punktów, bo przy tej ilości na tej katedrze, jeszcze z tą pytająco to się nie da. Uczę się raczej z myślą o egzaminie. No i dla siebie. Zaplanowałam sobie pozytywny nastrój na cały dzień, no i był jako tako dobry, mogłam się skupić i robić co powinnam. Skończyłam olejki, zrobiłam z nich tabelkę na 11 stron. Byłam na rowerze, krótko po kwiatki. Ogarnęłam irydoidy i goryczę, przygotowałam mapy myśli na jutro. Także zostanie mi jakieś 6 roślin, coś tam ogólnego, no i powtarzanie. Ogólnie to jak nigdy chce by już byłą środa i bym to zaliczyła sobie na ile się uda, obojętnie, choć 4 punkty byłyby miłe. Nie chce już tego wałkować dalej, bo mam dość. Muszę odpocząć, porobić coś innego. Już niedługo.

Nie napiszę nic więcej bo nawet nie wiem jak się czuję. Jestem tylko zmęczona i muszę myśleć teraz o czymkolwiek, ale nie o nauce, bo po całym dniu to mi się to tak miesza w głowie, że boję się, że nie zasnę. Obejrzę może kawałek serialu dla odprężenia.
Trzymajcie się ;*



Zapomniałabym. Miałam jeszcze odpowiedzieć na komentarz Oli.
"to już zaraz kolejny cel 79 kg :) od 20 kwietnia straciłaś już 5 - 6 kg? brawo Idzie ci cudownie :) Zazdorszczę ci tej konsekwencji że tak mało jesz :) jak to robisz? dużo pijesz? jak wygląda Twój dzień, czujesz głód?" 
Nie wiem czemu tak często mi się udaję trzymać bilanse. Możliwe, że to dlatego, że ja nie myślę na jakiej diecie mam być, czego mam się trzymać, co mi wolno a co nie, jaki mam limit, czego jeść nie mogę. Ja po prostu zapisałam sobie w głowie jakie jest max. i nie myśle o nim by się nie prowokować. Najpierw się przyzwyczaiłam, wtedy nie było tak łatwo, ale to szukałam zajęć by nie jeść. Teraz jest łatwiej sie opanować. Jeśli teraz czuję głód to mój mózg nawet nie nazywa go głodem, to bardziej jak normalne uczucie, do którego przywykłam jak do tego, że oddycham. Czasami czuję się słabo, zmęczona, zrobi mi sie ciemno przed oczami i muszę się zatrzymać by obraz wrócił do normalności, ale zawsze wraca. Jak za długo nie zjem w ciągu dnia to ciężko mi się np. uczyć, zapamiętywać. Dzisiaj tak przeciągnęłam na śniadaniu bo szkoda mi było czasu, więc sie uczyłam, no i w pewnym momencie zaczęłam sie czuć źle, takie pewnie Wam znane, jak robi się niedobrze z głodu czy czuć mocniej bicie serca. Także wtedy to już sie zbieram i idę coś zjeśc, bo nic po takiej nauce. Ogólnie czuję sie bardzo przygnębiona przez tą dietę. Ja już rzadko bywam szczęśliwa, a to dlatego, że sama sie ograniczam. Stawiam zakazy, to nie jest takie normalne. Do tego robię to tak jakby to było coś oczywistego, a nie moje postanowienie. Kiedy natomiast postanawiam coś zjeść, to wyrzuty sumienia mam niewielkie, bo wiem, jestem tego świadoma, że wrócę na spokojnie do diety i nie będzie z tym problemu raczej, no i robię to tylko w danym momencie, dniu. Także życie mi w miarę odpowiada, może nie życie, a dieta. Wiem, że nic mnie nie ominie, ale starać się muszę. Chudnę, nawet jak nie widać teraz na wadzę to ja widzę nagłą zmianę, która pewnie dopiero pojawi się na wadzę. Jakoś tak sobie egzystuję od 1 kwietnia i chyba się mocno wczułam. O ile nie myśle o tym co muszę, co mogę to jest dobrze, to chyba dla mnie jest przepis na sukces, żyć tym a nie mówić o tym, bo wtedy mózg się orientuję. 
Zakuwżyałam, że straciłam sporo włosów, teraz to już na szczotce nie są włosy, ale jakby kosmyki (no tez nie takie duże, żebyście sobie nie pomyślały niewiadomo czego), to by znaczyło, że mimo tych cheatów, nadal faktycznie jestem na diecie. 
Czy dużo piję? Nie wiem, ja zawsze miałam wodę w butelkach 1,5l w domu, zawsze mam taką w pokoju, lub kilka zaczętych i piję jak czuję potrzebę. Ostatnio też piję codziennie herbatę czerwoną, która ma spalać tłuszcz, no i pokrzywę, więc to też pewnie pomaga. Polecam na pewno. 
Jaki Wy macie sposób na sukces/ co u Was działa? 

💗

czwartek, 21 maja 2020

47.

Witajcie <3

Dzisiaj jeszcze mniej czasu, bo nauka cały dzień. W sumie to był produktywny dzień, czułam się dobrze. Może ciasto na śniadanie to rozwiązanie. :D

Bilans:
ciasto marchewkowe z masłem orzechowym 381kcal
pierś, ziemniaki młode, mizeria, keczup 338 kcal
razem: 720kcal

Cały dzień uczyłam się olejków z gnozji, nawet mi się to podoba kiedy mogę to robić tak wolno. Jeśli nie zdążę czegoś zrobić lub się nie douczę na kolokwium lub dostanę mało punktów to trudno. Nie zależy mi już. Ważny bym umiała do egzaminu i dla siebie.
Dowiedziałam się być może przydatnej rzeczy dla niektórych z Was. Dla tych, które mają MIGRENY. Otóż wyciągi z ziela maruny (wrotycz maruna) zawierają partenolid, który między innymi zmniejsza uwalnianie serotoniny z trombocytów, przez co zmniejszają lub powodują ustąpienie bólów migrenowych. Wpływają też na zmniejszenie ich częstotliwości pojawiania się. Nie wiem jak silne jest to działanie, zazwyczaj proszki to proszki, a roślinki to tylko roślinki, no ale jeśli ktoś chciałby spróbować, zawsze to zdrowsze i kto wie. Dla tych, które nie znają tego ziela to, wygląda to jak rumianek. Różni się tym, że ta żółta główka jest mniej wypukła, jest on wyższy od rumianku, ale najłatwiej chyba będzie rozpoznać go po tym, że nie ma zapachu rumiankowego. Oczywiście ja wiem tyle ile się dowiedziałam z notatek, nie wiem czy to napewno będą wyciągi wodne, czy np. tylko etanolowe, ale polecam to sprawdzić sobie jeśli ktoś jest zainteresowany, bo zazwyczaj takie rzeczy są proste w robieniu. A taki wrotycz to pewnie łatwo znaleźć.

Dla tych które lubią wypić sobie piwko na uspokojenie, mam tylko potwierdzenie, że szyszka chmielu działa uspokajająco, jeśli ktoś nie wiedział tego (ja nie wiedziałam, bo z roślin jestem zielona, dopiero teraz się uczę). Także o ile faktycznie to piwo jest dobrze chmielowe to nic dziwnego, że tak nas relaksuje.

Dzisiaj waga bardzo łaskawa, ale też myślę zasłużona, 81.4 kg, czyli -0.6kg od wczoraj. Także bardzo się cieszę, widzę zmiany. Fajnie mi z tym. Nie wiem, ale nawet nie czuję się na te 81,4kg. Także spokojnie w dół. Jutro cały dzień farmakognozja a wieczorem spotykam się z przyjaciółką. Wypijemy coś, ale nie mam pojęcia co, bo nie mogę wypić dużo. Ostatnio mam za słabą głowę, w sobotę muszę się uczyć. Poza tym nie chce zatrzymać swojego odchudzania przez picie alkoholu.

Nie pamiętam czy coś jeszcze chciałam dziś napisać. Ogólnie dzień był fajny, produktywny, taki ułożony. Także do następnej notki kochane <3 Dobranoc lub Dzień dobry





💗

środa, 20 maja 2020

46.

Odrywam się na chwilę od nauki by napisać Wam szybciutko co i ja dzisiaj.

Bilans:
ciasto marchewkowe, masło orzechowe 286kcal
spring rolls z some orzechowym 557kcal
razem: 843 kcal

No powiem Wam, że dzisiaj to się trochę sama oszukałam, bo myślałam że ten papier ryżowy ma mniej kalorii. Przeliczyłam się i bilans z obiadu od razu poszedł w górę.
Poszłam dzisiaj pobiegać. Jeśli mogę to tak nazwać. Dużo przerw ogólnie, mały dystans. Kiedyś zatrzymywałam się po 3 km i to było słabo, teraz zatrzymuje się po 300 metrach :)) no ale to też pewnie jest kwestia psychiki i tego, że dziś było zimno, a przynajmniej powietrze było zimne. Do tej pory, nawet po ciepłej herbacie czuję chłód w drogach oddechowych. No ale miałam ochotę się ruszyć,bardzo. W sumie to sama zaproponowałam to bratu, tylko, że on to dawno zniknął gdzieś przede mną. :) haha Mimo wszystko ciesze się, że się choć trochę ruszyłam.

Na wadzę dzisiaj rano 82,0 kg, więc dobrze do przodu. Już chciało się pokazać 81.9kg, no ale niestety. 
W ogóle to jestem już tu prawie 2 miesiące. Trochę to czuję po samopoczuciu, jest gorsze. Gdyby nie te cheaty to nie wiem, że byłoby tak fajnie w miarę, bo pewnie napad byłby nie jeden, fizycznie pewnie też czułabym się bardzo źle, a jest spoko. Ciesze się, że już jestem tu przez ten czas, nie spodziewałam się tego na początku jak zakładałam bloga. Dobrze, że nie zmarnowałam tego czasu. 
Wracam zaraz do nauki trzymajcie się ;*. Dziękuję za komentarze! 
💗

wtorek, 19 maja 2020

45.

Dzisiaj już lepiej, chyba dlatego, że zajęła się czymś produktywnym. Od kilku dni miałam ochotę zrobić ( nie że zjeść) ciasto marchewkowe, bo widziałam u dziewczyny na insta, że dodawała banana, marchew, jogurt i tak fajnie to wyglądało. Włączyłam sobie jakąś starą playlistę na spotify i tak miło mi się "pracowało", włożyłam w nie tyle miłości, dodawałam co mi się nasunęło. Później zirytowałam się trochę studiami, no ale to już nieważne.

Przyszły mi dzisiaj też ubrania z mango. Dobrze, ze nie było kurtki i sukienki w rozmiarze xl jak zamawiałam, bo na pewno bym je wzięła, a te są wystarczające zdecydowanie, xl byłoby za duże. Spodnie są tylko ciasnawe jeszcze, zapinam się, ale opinają bardzo, usiąść jeszcze ciężko, ale to mam motywację by schudnąć! Koleżanka mi napisała, że zajebiście wyglądają na mnie, więc muszę schudnąć by móc w nich funkcjonować. Materiał też jest mega, bardzo polecam ten model.

Miałam się uczyć cały dzień, a większość dnia robiłam ciasto. Teraz się pouczę, musze to jakoś rozplanować.

Wyłączyłam wczoraj w nocy swojego prywatnego instagrama. Znudził mi się, nie czuję by ta osoba ze zdjęć była mną, nie widzę sensu tam nic dodawać, ostatnio dodawałam tylko na story zdjęcia, straciłam sentyment. Do tej pory to konto było dla mnie całym życiem, tyle tam wspomnień, tylko że te wspomnienia już przestały istnieć kiedy większość okazało się nieprawdą.
Spotkałam tą była przyjaciółkę w Niedziele. Choć spotkałam to za dużo powiedziane. Widziałam, ona mnie chyba nie zauważyła, szła z takimi dwiema. Przeszliśmy na ich stronę, ale one się nie oglądały, nie wiem czy tak po prostu czy przypadkiem. Później widziałam ją jak siedzieliśmy z chłopakiem na ławce, ale nawet nie chciałam już patrzeć w ich stronę,bo po prostu to się czuję, sytuacja byłą dziwna. Niby nie ma konfliktu, ale nie jest tak jak było i o to właśnie chodzi. Ona wtedy na pewno widziała, ale nie podchodziła. Poszły usiąść gdzie indziej. Także wtedy poczułam, że to koniec faktycznie. Tyle wspomnień, wszystko nic nie warte. Nie potrafię usunąć tych zdjęć z instagrama, jeszcze nie, a pamięć o nich mnie dobija. Dlatego nie mogę teraz korzystać z tego konta. To przykre i ciężkie jak o tym myślę, więc wole nie myśleć, nie wspominać.
Chce zmienić swoje myślenie. Napiszę jeszcze o tym.

Bilans:
chleb, hummus, pomidor, kiełki 68kcal
ziemniaki, mizeria 141kcal
ciasto marchewkowe, masło orzechowe, orzechy włoskie 331kcal
makaron ryżowy z krewetkami, jakiem, pastą pad thai 200kcal
razem: 739kcal



Kolacja:
Ciasto marchewkowe: 


 Tak wyglądają moje biodra po nauce hula hop w drugą stronę, tak więc na razie hula hop musi stać w kącie, aż to zniknie. Żebra tak samo bolą, tylko tam nie ma widocznych siniaków. 
Za pierwszym razem kiedy sie uczyłam to miałam jeszcze gorzej i wszędzie. Później już nie miałam. Teraz jak uczę się w drugą stronę to jest to samo. 
Mam takie hula hop (link) 

 Waga dzisiaj 82.7kg, podniosła się po weekendzie znacznie do 83.1kg, myślałam, że dzisiaj już będzie mniej znacznie, ale zaczął mi się też okres, więc trzeba poczekać. Teraz na pewno biorę się solidnie do pracy, do końca maja żadnych cheatów już. Teraz metabolizm powinien być normalny po kilku razach, więc nie będę używać wymówek. Bo jak tak dalej pójdzie to maj nie przyniesie zmian.
Powodzenia i trzymajcie się! Dziękuję, że jesteście wszystkie!
 💗

poniedziałek, 18 maja 2020

44.

Początki tygodnia nie są dla mnie.
Wczoraj mogłam góry przenosić, dziś nie chce nic. Na nic nie mam ochoty, jest mi źle, do tego cały dzień czułam się jakbym była przeziębiona.

Bilans:
owsianka: płatki provena, alpro waniliowy, mango, brzoskwinia, wiórki 302kcal
schab, ziemniaki, keczup, mizeria z jogurtem 365kcal
herbata z sokiem malinowym, miodem i imbirem 87kcal
razem: 755kcal

25 minut hula hop
Uczę się kręcić w prawo, to dość bolesna nauka. W lewo jest tak łatwo, a w drugą stronę katastrofa.
Idę szukać motywacji do życia w czymkolwiek.
Dobranoc
💗

niedziela, 17 maja 2020

43.

Dziękuję Wam bardzo za te miłe komentarze <3
Wszystkie zdjęcia na tym insta są moje jbc, oprócz profilowego jak na razie. Podam Wam jeszcze takiego, który prowadziłam jak byłam na diecie. Tak mi się dzisiaj przypomniało jak przeczytałam, że podobają Wam sie zdjęcie tych spring rollsów, tam są też przepisy takie dietetyczne właśnie, więc może będziecie chciały spróbować czegoś : dietttdiaryy Teraz go w sumie nie prowadzę, bo nie mam jakichś takich przepisów, zazwyczaj jem coś prostego, chyba, że mi się odwidzi to może będę coś dodawać, ale jeśli macie ochotę na coś takiego dietetycznego to tam jest sporo przepisów. Jak na nie patrze to sama bym do tego wróciła 😂 więc ostrzegam.

Dzisiaj czuję się już spełniona tym jedzeniem i w końcu niczego mi nie potrzeba. W zeszłym tygodniu czułam niedosyt, miałam na coś jeszcze ochotę, a w tym już czuję, że mi idealnie wystarczy. Już znowu mam ochotę jeść zdrowo i czysto. Jutro waga pewnie będzie bezlitosna, wiadomo, należy mi się haha, ale wiem, że szybko teraz stracę, bo postaram się w tym tygodniu. Mam chęci znowu. Mam ochotę na czyste jedzenie, więc nawet nie zrobie niczego wbrew sobie.
Dzisiaj w sumie waga mnie niemile zaskoczyła, bo było +0,4kg, nie wiem za co, może dlatego, że później zjadłam i krótko spałam.
Nieważne co będzie jutro, ważne co będzie w np. w piątek.

Mój plan na ten tydzień to tak w skrócie: e-learning zajęcia, kilka recept, sprawka z gnozji, spektro z chemii leków, spokojna nauka do farmakognozji (jak znajdę coś ciekawego to będę Was tym zadręczać tu, bo ja uwielbiam opowiadać ludziom czego się dowiedziałam, zawsze mama musi tego słuchać 😂😂😂), ćwiczenia w tym hulahop, dietaaaa bardzo fajna, przyjemna?, czysta, nie pamiętam czy coś jeszcze, pozbieram to w planie na tydzień i wstawię może jutro. :)

Dziękuję za Wasze komentarze, miło tu wpaść i tak wszystko przeczytać.
Nie pamiętam czy chciałam coś jeszcze napisać dzisiaj. Może była jedna sprawa, ale Wy poprawiłyście mi nastrój, więc w sumie dziś nie muszę o tym pisać i myśleć.
Wpadnę do Was dziś lub jutro, jestem bardzo ciekawa jak tam u Was, bo byłam wczoraj, a jakby minął tydzień.

Dobranoc <3


💗

sobota, 16 maja 2020

42.



Dzisiaj przeszukałam szafę mamy i znalazłam jakieś różne stare, białe spodnie, które swoją drogą wyglądają jak nowe. Wszystkie są takie do związywania sznurkiem w pasie :D, ale jedne trafiły się takie spoko w nogach, bo ja mam taką figurę, że nogi grubsze, a ona znowu nogi szczupłe i brzuch z wiekiem rośnie. Jedne znalazłam z takiego super jeansu, tylko długoś jakaś dziwna, no i tak szerokie w pasie, że nawet nie wiem jak ona w nich by miała kiedykolwiek chodzić :D. Znalazłam też jedne lniane, za kolano, szersze, fajnie wyglądają na tyłku, jak się zwiążę "sznurkiem", do tego są bardzo wygodne. Podoba mi się taki styl po domu. Trochę artystyczny. Już mam dość tego chodzenia w byle czym, a tak to chociaż czuję się inaczej sama ze sobą, jak człowiek.

Podaję dzisiejszy bilans, tylko trochę trudno będzie to wyliczyć, bo niektóre rzeczy w przybliżeniu, nieważone.

Bilans:
chleb żytni, hummus, szynka, jajko, pomidor 257kcal
schab grillowany, ziemniaki młode, keczup, mizeria z jogurtem 269 kcal
razem: 526kcal +
2 spring rolls
trochę sałatki "greckiej"

Te spring rolls już mi się nie chciało obliczać, ale dawałam tam tak: 1 lub 1,5 krewetki (czyli zjadłam akurat 2,5), marchewkę, ogórka zielonego, malutko awokado, mango, kiełki rzodkiewki, szczypiorek, mięta, bazylia, odrobinę makaronu ryżowego, no i papier ryżowy.
Sałatka miała taki skład: oliwki zielone, ser feta i mozarella, pomidor, ogórek zielony, szpinak, oliwa, rzodkiewka, przyprawy. Starałam się wybierać jak najwięcej warzyw, a najmniej sera.

Zdjęcie z przygotowania spring rollsów i jak wyglądały:





Jutro mam planowany cheat meal. Tak fizycznie w diecie to mógłby on zaczekać, bo dopiero co był, ale psychicznie czuję, że to musi być ten moment, bo do przyszłego weekendu za daleko. To co robię się sprawdza, więc nie muszę się tak śpieszyć. Planuję zjeść coś rano, później bardzo dużo chodzić i zjeść coś wieczorem. 
Także pewnie do jutra ;* 



💗

piątek, 15 maja 2020

41.

"zapominałam gdzie to było
czy się śniło
bo za miło
czekaj może iskrę widać
chwila"
- właśnie tak się dzisiaj czuję przypominając sobie wagę z rana. Za miło, może mi się uroiło. Waga pokazała 82.1kg czyli -0,6kg od wczoraj. Takie spadki to ja rozumiem, doceniam te cheaty naprawdę haha, działają na mnie wyjątkowo, tylko pozbierać się czasem ciężko. Właściwie to przez te ostatnie dni, gdzie zjadłam więcej to czuję się tak normalnie i zdrowo. Jakbym nic złego nie robiła, tylko sobie troszeczkę, powoli chudła przy okazji. 

Bilans: 
grahamka z hummuse, awokado, jajkiem, pomidorem, papryka żółta 380kcal
spaghetti z domowym sosem 484kcal
razem: 884kcal + cydr 244kcal = 1108kcal 

1. Znacie jakiś dobry makaron do spaghetti nisko kaloryczny? Preferowałabym raczej w tych beżowych haha, ale o innych też posłucham. 
2. Wkurwiłam się dzisiaj. Miałam pić sangrie z proszku i tyle, ale wypiłam też trochę cydru z koleżanką. W necie znalazłam, że ma on niższy indeks od piwa i nie powoduje takiego wyrzutu insuliny, no i apetytu. Chociaż pewnie i tak jest tak dosładzany, że na jedno wychodzi, nie wiem. 

Mieliśmy tego kolosa. Po tym myślałam, że wyjdę z siebie i już nigdy nie wrócę. 20 pytań i 15 minut, w tym 3 obliczeniowe, których właściwie nigdy nie widziałam, bo to takie nietypowe. Pytania były długie. Po 45 sekund na pytanie/zadanie. Ja w 45 to niektórych nie przeczytałam. By zdać trzeba było rozwiązać min jedno obliczeniowe, mój mózg o tym w ogóle zapomniał i pomijał je, bo czas leciał i chciałam jak najwięcej. Dodatkowa niespodzianka, za każde źle obliczone zadanie było -3 punkty, a wspomnę, że każde pytanie/zadanie było za 1 punkt. Co za logika. Ja wiem, że to chemia a nie matematyka, no ale... Kolejna niespodzianka, jak się okazało w trakcie, nie można było się cofać do poprzednich pytań, także ciekawe zaskoczenie :) dziękujemy za informacje. Teraz jak Wam to piszę to już jestem spokojna i mam to gdzieś. Ja tam autentycznie nie mogłam się skupić na przeczytaniu pytań, bo tak szybko to leciało, nie mówiąc już o tym ,że nie zdążyłam dojść do końca testu. Także nie polecam, nienawidzę itd. Na grupie zrobiła się burza, każdy wkurwiony. Wyszło tak, że profesor nie odniosła się do tych problemów, tylko się obraziła, autentycznie się obraziła. Chore to wszystko. Traktują nas jak gówno. Umawiają się z nami na email na jedno, później dodają jakieś zasady. Na koniec się obrażają. No i jeszcze czas testu argumentowała tym, że na katedrze ktoś, kto nie znał pytań rozwiązał to w 7 minut. Tak o ile to w ogóle prawda, to był to jakiś dr hab n farm :) a nie student farmacji. Jakbym miała te tytuły to przecież by mnie tam nie było lol. Do tego nie zauważyli, że zrobili błąd w odpowiedziach, więc no jak to. Tacy mądrzy, tak szybko rozwiązali, ale nie ogarnęli tego. Ja nie wiem, ale w takim czasie, to na pewno nie da się pomyśleć, to tylko nakłaniają do ściągania i to też trudno. Bo przecież wirus to wina studentów lol, jakby ktoś nie wiedział. Także po raz kolejny jak ktoś chciałby iść na farmację, to naprawdę gorąco NIE POLECAM. 

Tu proszę link do instagrama bo były problemy ze znalezieniem: c.lllaudia 
Daj Boże bym jutro w końcu poćwiczyła tym hulahop. Dzisiaj najpierw się gotowałam, później sprzątałam, no i koleżanka przyszła. Także o tak. 
W przyszłym tygodniu tak sobie myślę, że chciałabym się codziennie uczyć z gnozji, tak dla siebie, ile dam radę. Tak żeby mi przyjemnie było coś wiedzieć, a że jest dużo to chciałabym codziennie, nie lubię się stresować. Do tego jak już będę w rutynie to mam nadzieję, że rutynowo poćwiczę. Także przyszły tydzień widzę w pięknej dyscyplinie i obowiązkach, przyjemnych. 

Pewnie coś jeszcze chciałam, ale zapomniałam, także się żegnam i dziękuję bardzo bardzo bardzo za komentarze i wsparcie ;** <3 Trzymajcie się kochane! 






💗

czwartek, 14 maja 2020

40.

Dopiero niedawno skończyłam pisać te notatki z chemii leków, a jutro kolokwium i to ponoć niełatwe. Nienawidzę. Mogłam iść do Warszawy, ponoć tam medyczny zamknięty do 30 września :) a u nas pierdolenie. Nienawidzę. Niszczą moje życie.

Odpisałam na komentarze pod ostatnim postem, jeśli ktoś byłby zainteresowany.

Notak dzisiaj krótka bo już późno. Ostatnio brakuje mi czasu.

Dziś na wadze mniej niż przed weekendem, czyli generalnie mimo tych wyskoków to do przodu i o to mi chodzi, już mi chyba nawet nie zależy by szybko. Chcę dodać ćwiczenia, tak rozsądnie, tylko dzisiaj znowu nie zdążyłam. Chciałabym też któregoś dnia zacząć jeść o stałych godzinach i więcej kcal. Czuję się już lepiej ze sobą, więc łatwiej mi sobie na to pozwolić. Dzisiaj waga 82.7kg. Przed weekendem 82.9kg. Wczoraj to najpierw 83.1kg, póżniej za każdym razem 83.5kg. Ważne, że spadek jest.

Założyłam tego instagram wczoraj, dzisiaj dodałam dwa zdjęcia. Od zawsze podobały mi się takie stronki. Możliwe, że coś nawet kiedyś założyłam, ale zawsze to było na krótko, zaraz się zniechęcałam bo nie szło, nie rozwijało się jakoś szybko. Kiedyś miałam studygrama, tam to się działo, a na takich kontakt jednak jest trudniej. No ale dobrze, chce tym razem by się udało i przede wszystkim chce zrobić to dla siebie. Mojego prywatnego instagrama mam takiego zwykłego, gdzie mam selfie, zdjęcia ze znajomymi, takie tam. Nie wstawiam tam czasem tego co bym chciała, bo jest inne, czasem zbyt wyzywające. Czasem też wstawiam coś by ktoś zobaczył, co już w ogóle jest chore i chcę się tego pozbyć. Wstawiając na ten nowy profil robię to dla siebie. Dlaczego? Bo chciałabym tak żyć, chociaż w jakimś stopniu tak jak widzę te wszystkie dziewczyny z tych kont. No i wiem, że to tylko instagram i ściema itd. No ale ja chcę by stało się to czymś więcej. Chce się tego nauczyć. Jak był spokojniejsza, wyluzowana, nie martwić się tak. Znaleźć ten swój spokój i szczęście. Mam nadzieję, że też to będzie mi dawało trochę szczęścia i będzie to coś mojego. Chce wstawić coś co wydaje mi się fajne, ale jest inne niż to typowe, mieszczące się w ramach. chce by moje życie miało trochę tego artyzmu, chcę się tego nauczyć. Ja tego jeszcze nie umiem. Dodałam dwa zdjęcia z dziś by jakoś zacząć, ale to nie jest jeszcze to czego pragnę. Chcę by w przyszłości te zdjęcia były naturalne, by tak wyglądało moje życie. Bym mogła np. ubrać się w domu w coś fajnego, nie byle co, ale coś ciekawego, estetycznego. Zrobić sobie jakiś ładny posiłek, coś co będzie inspirowało mnie i innych, bo mi taka inspiracja jednak daję chęć do życia. Teraz to taki mój cel, albo chęć, bo moze cel to za dużo. Chcę się nauczyć jak to robić. Dzisiaj znalazłam profil o nazwie cajaroli, bardzo mi się podoba. Dziewczyna, a może kobieta, nie jest jakaś filigranowa, bardziej podobna do mojej figury, tylko jednak szczuplejsza, ale wygląda pięknie i kobieco. Wstawię dzisiaj jej dwie fotki.
Podam Wam też nazwę tego insta: c.clllaudia Najwyżej jak mi się odwidzi to kiedyś usunę stąd. Uprzedzam, że zdjęcia tam mogę pojawiać sie czasem odważne. Musze poczekać jeszcze na lepszą wagę by dodawać cos fajnego, no ale zacząć z czymś trzeba.

Czekam aż mi przyjdą te białe spodnie, bo wydają mi się idealna do stylu, który teraz chce stworzyć.

Bilans:
jajecznica na mleku z szynką, papryka, pomidor 227kcal
makaron, sos spaghetti domowy 496kcal
razem: 723kcal

Polecam robić sos z pomidorów z puszki.

Na dziś kończę i żegnam Was, bo jutro po 11 zaliczenie. Oby wszystko poszło po mojej myśli, oszaleję jak sie będzie znowu zacinać. Trzymajcie się ! ;*



💗

środa, 13 maja 2020

39.

Zrobiło się tu jakoś ciszej, mam nadzieję, że nie odchodzicie stąd. Minął pierwszy miesiąc, gdzie tak szło i jest trudno w ciul, mobilizacja słabnie, trzeba się ciągle wspomagać.
Mi jest ciężej, ale walczę ciągle, by w tygodniu posuwać się chociaż o odrobinę.

Bilans:
grahamka, hummus, jajko, awokado, pomidor 269kcal
schab grillowany, ziemniaki młode, pomidor, trochę śmietany, keczup 363kcal
razem: 633 kcal

Nawet nie zauważyłam, ze taki spoko bilans dzisiaj wyszedł. Na wieczór już byłam głodna, no ale jakoś przetrwałam. Wczoraj na noc mierzyłam stare spodenki, które swego czasu były luźne, teraz nie mogę się dopiąć. Może będę robić to codziennie.
Przyszły mi spodenki z H&M wyglądają bardzo fajnie i mają super materiał, wygląda na odporny, może posłużą dłużej, polecam.

Poza tym to studia, nawet nie wiem czy chce mi się o nich gadać. Tragedia, nienawidzę tego. Chciałabym to rzucić i podróżować. Kolos na 200 zagadnień w formie ustnej, gdzie to pamięciówa, metryczki po łacinie, wzory i pierdoły. No nienawidzę.
Poza tym nie wyobrażam sobie byśmy wrócili nagle w ostatnim miesiącu. Niech się czepią czegoś innego. Ja wszystko mogę zrobić przez internet. I tak mnie niczego tam nie nauczyli.

Wczoraj wieczorem zaczęłam myśleć pozytywnie, powypisywałam sobie co mam zrobić w tym tyg.  i jeszcze takie ogólniki w życiu jak je zmienić, jak wprowadzić coś pozytywnego. No a póżniej chciałam pocieszyć się szukając informacji o tym, że po farmacji może być ciekawie. Poczytałam na stronie Panatabletki, mam nadzieję, że się myli. Bo załamało mnie to. 5% twierdzi, że po tych studiach można się rozwijać. 5 ze 100. Dodatkowo praca w aptece jest dla ludzi spokojnych, chcących stabilizacji, nie szukających pracy z fajerwerkami i adrenaliną, a to przecież moje przeciwieństwo. No nie chce nawet o tym myśleć. Dobiło mnie to i moje życie znowu dzisiaj nie miało sensu.
Zaczęłam szukać celu, przypomniało mi się, że Amanda Roselia dodawała kiedyś film o minimalizmie. Obejrzałam, może to jakoś wpłynie na moje życie. Założyłam insta, takiego tylko dla siebie, gdzie będę wstawiała takie inne zdjęcia. Podobają mi się od lat zdjęcia dziewczyny na insta iam_aweirdkid. Chciałabym takie mieć. Może to dodatkowo będzie mobilizacją do schudnięcia by tak fajnie wyglądać.
Spisałam sobie kilka rzeczy, o sobie, moje założenia, co mi przeszkadza w osiągnięciu czegoś.
Nie wiem czy już potrafię, ale jakoś spróbuję się mobilizować by czerpać z czegoś radość. Ja potrzebuję tej radości z takich rzeczy, które mogę zrobić, inaczej zastąpię to jedzeniem.
Chciałabym też pozbyć się większości rzeczy z szafy, ale to bardzo trudne. Spróbuję coś sprzedać. No ale też nie chce się rzucać na głęboką wodę, bo mogę utonąć w czymś co może nie jest dla mnie. Chciałabym czasem mieć inny styl niż mam, a tak sobie szkodzę, więc muszę zwolnić i się przyjrzeć temu.

Trzymajcie się !




💗

wtorek, 12 maja 2020

38.

Dzisiaj też średni dzień. Gdzieś straciłam swoją motywację, zapomniałam dlaczego to robię i że muszę to robić bo nadal wyglądam źle, a jakby przestało mnie to obchodzić.
Do tego cały czas dziwnie się czuję, nie jestem przeziębiona nawet, ale mam wrażenie jakby coś zalegało mi w drogach oddechowych i nie mogę tego oderwać. Cały czas mi to przeszkadza, to tak jakby mieć jakąś lepką kulkę w gardle, jak jem to tego nie czuję i mam nadzieję, że mi minie jak będę coś połykać cały czas.
Dzisiaj cały dzień myślałam o jedzeniu, zjadłam w ogóle dużo niepotrzebnych pierdół, które nie zaspokoiły mojego apetytu w głowie, nie wiem co ja sobie myślałam. zjadłam np. budyń bez cukru, wafle ryżowe z masłem orzechowym i dżemem, ale to nie było to co chciałam zjeść i tak w końcu zjadłam coś innego. Nic mi nie dało takie odciąganie się.

Bilans:
grahamka z almette, hummus, pomidorek kokt. 169kcal
budyń na mleku 0,5% 100kcal
wafel ryżowe z masłem orzechowym i dżemem 74kcal
wafle ryżowe z masłem orzechowym i dżemem 177kcal
zupa rybna 186kcal
grahamka z almette, hummus, pasta awokado i jajko, pomidor 192kcal + 100kcal
razem: 901 kcal
No i tu by było jeszcze znośnie, bo chciałam zjeść więcej by zaspokoić swoją głowę, ale później zjadłam jeszcze ryż z jajkiem, curry, warzywami od Wietnamczyka. Jedno z moich ulubionych dań, ale pewnie kaloryczne. Ech jak tu się otrząsnąć...
Piłam dzisiaj dużo tych herbat by chociaż nie stać i się przepłukiwać.
Chciałam poćwiczyć dzisiaj by to chociaż spalić, ale jestem jakaś śpiąca i zmęczona. Położę się wcześniej spać, za to jutro postaram się produktywnie spędzić dzień, oby jak najlepiej. No i bym nie musiała się zastanawiać już co to za dziwny kaszelek.
Zrobię sobie dzisiaj listę rzeczy, które muszę zrobić w tym tygodniu, tym sposobem będę miała więcej do zrobienia i mniej czasu na myślenie o jedzeniu, bo to właśnie przez ten wolny czas tak kończę. Po świętach uratowały mnie simsy, ale nie chce tak tracić czasu. Wolę przy okazji zrobić coś.
Chciałabym też w końcu popracować nad sobą. Tak na poważnie w końcu. Ogarnąć się. Zrobić coś dla siebie. Osiągnąć coś nowego w międzyczasie by faktycznie czuć się sobą.

Waga dzisiaj spadła o 0,6kg, ale jutro się pewnie podniesie. No, ale może jak się postaram jutro to znowu mi spadnie więcej i szybciej. Muszę mieć jakieś nadzieję i zrozumieć na nowo po co to robię. Dajcie mi proszę jakieś argumenty. Nie tylko takie typowe, które pojawiają się na tych stronach od lat, chociaż takie też, bo one też pomogą, ale potrzebuję argumentów by wiedzieć, że potrzebuję diety i by znowu zechcieć. Trudno się tak znowu przyznawać do błędu. Tak zawalać. No niefajnie.

💗

poniedziałek, 11 maja 2020

37.

Nareszcie tutaj.

Bilanse:

07.05 Czwartek
chleb z pastą z awokado i pomidorem, alpro waniliowy 189kcal
filet z piersi, młode ziemniaki, mizeria z jogurtem, keczup 377kcal
Wino Liebfraumilch 600g - 492kcal
Razem: 1058kcal

Gadałam z koleżanką, z którą się ostatnio pogodziłam na kamerce, było bardzo fajnie, rozmowy takie bardziej prywatne, nie ogólne. Pokonało mnie niecałe wino do tego stopnia, że myślałam, że będę wymiotować, nie wiem kiedy zasnęłam. Myślałam, że będę miałą uraz do alkoholu, ale następnego dnia też się napiłam.

08.05 Piątek
chleb z almette, hummus, z pastą z awokado i pomidorem 155kcal
dorsz, ziemniaki, mizeria z jogurtem, keczup 438kcal
herbatnik 44kcal
wafel ryżowy z masłem orzechowym i dżemem
tequilla sunrise 280g - 202kcal / 318kcal
Razem: 955kcal

Jeszcze przed zaliczeniem z immunologii czułam w powietrzu zapach tequili i smak w ustach, nie spodziewałam się, że będę ją piła, zapomniałam, ze ją w ogóle mam w domu (choć nie była moja).
W piątek było mi ciężko nie myśleć o jedzeniu, na instagramie ciągle się coś przewijało, a ja przewijałam z nudów. I to same takie nieodpowiednie posiłki... Ciężko się było nie złamać.
Zaliczenie mam nadzieję, że pomyślnie bo wysłałam minutę po czasie, ale to było 10 zadań opisowych, trudny bardzo, na 1h, niewykonalne dla 1 osoby, robiłyśmy w 4, pomagała przyjaciółka z leku i serio ciężko było.
W piątek też mój tata miał imieniny. Przyszedł mój chłopak :) (ironiczny uśmiech) mimo, że byliśmy pokłóceni z prezentem dla niego, no i mój tata go zaprosił. Miałam sobie pójść, ale mój brat przyszedł po mnie, żebym przyszła, no i moja mama zgodziła się otworzyć tequile. Także siedziałam z nimi, chociaż irytowało mnie to jeszcze bardziej, że sobie od tak przyszedł, no ale miałam za darmo tequile, a kocham ten alkohol, jest taki smaczny. Później wyszło tak jeszcze, że siedzieliśmy u mnie i gadaliśmy do 4 prawie, on dużo mówił o uczuciach, ja dużo ironicznie, w końcu powiedziałam, że tu w sumie nie ma co dyskutować, jest jedno ultimatum i tyle w temacie tego jego kolegi. No i oczywiście, że będzie się musiał teraz postarać bardzo. Nie prezentami.

09.05 Sobota
chleb z almette, hummus, pomidorek 96kcal
wafel z hummus, almette, pomidorek; marchewka 76kcal
wafel z masłem orzechowym i dżemem, jabłko 185kcal
zupa rybna 60kcal

frytki belgijskie, burger, colesław ok. 900kcal
Razem: ok. 1350kcal

W piątek byłam na długim spacerze z przyjaciółką w koło jeziora, pogadałyśmy w końcu.
To wieczorne jedzenie to było coś co utrzymywało się w powietrzu przez kilka dni, do tego doszło, że byłam wtedy strasznie głodna po spacerze, taki nieprzyjemny głód, nie ten przyjemny. No i się stało. W niedzielę byliśmy z chłopakiem na jeszcze dłuższych spacerze w Parku Narodowym, jakieś 6km, no i tu to nie będę pisać bilansów, bo rano była tylko kanapka, a później było sporo. Nie więcej jak 2 tys tego dnia, bo nie dałabym rady tyle na raz zjeść biorąc pod uwagę to, że rano tylko kanapka, ale bardzo dużo i tak. Dzisiaj ciężko było wrócić do diety. Mam nadzieję, że będzie łatwiej z każdym dniem znowu, raz na jakiś czas na pewno muszę sobie robić takie odpoczynki choćby dla głowy. Ciekawe czy waga nie zacznie spadać szybciej skoro już poruszyłam się od środka i zmusiłam do trawienia. Podskoczyło po dwóch dniach o 0,8kg, na dzień było po 0.4kg. Dzisiaj waga 83.7 kg. W dzień piłam pokrzywę i herbatki to może chociaż pozbyłam się tej wody.
Ogólnie to zrobiłam dzisiaj zakupy ubraniowe przez internet.
MANGO :
Białe jeansy  - rozmiar 42, obawiam się, że będę odsyłać, bo fason specyficzny, no i białe
Sukienka jeansowa z szelkami  -rozmiar L, nie było XL, nie wiem czy L to nie za mało, ale stwierdziłam, że spróbuję, jak nie będzie dużo brakowało to będzie motywacja
Kurtka jeansowa  - rozmiar L, nie było też większej, nie wiem czy ta kurtka mi się tak podobała czy ta modelka, oby była dobra
H&M:
Spodenki jeansowe białe - rozmiar 42, te już powinny być dobre



















Mam dodatkową motywację nawet odmówiłam dzisiaj alkoholu, a dostałam puszę golden locha z colą i jakieś wino w puszce spritz o mocy 10% :O
Mam nadzieję, że szybko uda mi się wrócić do formy tutaj.
Dzisiaj się opalałam, spiekło mnie.

Bilans:
pół grahamki, almette, hummus, pomidor 146kcal
jabłko 100kcal
indyk pieczony w sosie, ziemniaki młode, mizeria 401kcal
wafel z masłem orzechowym, dżemem 74kcal
Razem: 720kcal

Dzisiaj jeszcze było ciężko.
Kończę post, czuję się jakby mnie miesiąc nie było. Trochę sie przeziębiłam, chyba przez klimę w samochodzie ostatnio, znaczy mam nadzieję. Jutro w końcu nadrobię co u Was.
Trzymajcie się !


💗

piątek, 8 maja 2020

36.

Wszystko idzie dobrze na diecie jbc. Waga na razie w miejscu. Wczoraj wypiłam niecałe wino i mnie dobiło, że ledwo na oczy widziałam. Ogólnie nie mam sobie tego za złe, bo uważam że bilans jest okej, a ja się kontrolowałam mimo wszystko i nie zjadłam nic dodatkowo do alkoholu. Pisze na szybko z telefonu, bo tak jak mówię wczoraj nie byłam wstanie przez wino, dzisiaj wypiłam trochę tequili i jeszcze miałam jedna rozmowę. Napisze jutro o ile się coś nie wydarzy, chciałam tylko dać znać, że nadal tu jestem i nie zawaliłam diety, nie poszłam na łatwiznę itd. Nadal się trzymam mimo tego ile zdjęć jedzenia dzisiaj widziałam na insta...
Bilanse dodam w następnym poscie bo z tego co widzę to coś mi się zapisało nie w tym dniu co trzeba 🙄
Mama nadzieje, że u Was tez wszystko dobrze i jutro postaram się nadrobić. Powodzenia ! 😘


💗


środa, 6 maja 2020

35.

Dzisiaj waga znowu troszeczkę spadła :D
Na wadze 82,9kg, czyli -0.3kg od wczoraj. Kolejny mały sukces.
Zrobiłam sobie dzisiaj porządny trening. Czułam już, że tego bardzo potrzebuję, bo w ostatnim czasie to moje ciało naprawdę się praktycznie nie ruszało. Dzisiaj tak pomyślałam, że chodziłam tyle co nic, nie było żadnego sprzątania, tylko na łóżku z jakimiś książkami. Już od kilku dni czułam w sobie taką energię, która nie ma ujścia, a moje ciało aż rzucało od środka.
Musiałam chyba przejść ten ostatni czas, który mnie do wszystkiego zniechęcał by coś zacząć.
Zapisałam sobie kilka treningów na yt, jakie mogę wykonywać, ale ogólnie to nie będę się ograniczać. Wczoraj przypomniało mi się, że mam takie duże hula-hop z wystającymi kuleczkami z węgla jakiegoś tam, więc będę mogła czasem tym pokręcić, czasem orbitrek. Wstawie Wam zdjęcia tych treningów.
Niestety zapomniałam, że dzisiaj od 23 przerwa techniczna w fitatu i nie spisałam sobie danych. Pamiętam tylko, że było 680kcal. Orientacyjnie wypisze co zjadłam.

Bilans:
sernik z malinami 200kcal
pulpety w sosie pomidorowym, ziemniaki młode, ogórek kiszony x2, keczup ok.400kcal
waniliowe mleko sojowe 72kcal
Razem: 680kcal

Obejrzałam wczoraj "Obsesję odchudzania. Film dokumentalny." na cda, któraś z Was go polecała. Początek mnie przeraził. Ogólnie cały ten plan diety był straszny. Kobieta na 30 dniowym eksperymencie, schodząc do rozmiaru zero z 36, miała jeść tylko omlet z owocami na śniadanie (1jajko), później sałatkę (ogólnie samo zielone), na obiad zielone warzywa i ryba i na kolację to samo. Nie dość, że niskokaloryczna dieta to jeszcze ketogeniczna. Kiedy byłam na keto przed Bożym Narodzeniem, to na jakiś czas przerzuciłam się na 500kcal dodatkowo. W życiu nie byłam na gorszej diecie. Czułam się okropnie. Chyba podczas głodówek lepiej się czułam. Zapewne byłam zmęczona po kilku tyg bez węgli, a tu jeszcze przy takim nawale nauki dołożyłam sobie ograniczenie do 500kcal. Także wyobrażam sobie, że ta kobieta musiała się czuć naprawdę potwornie.
Później powiedzieli, że dziennie zjada niecałe 800kcal, to właściwie więcej niż ja, tylko że ja nie żywie się samymi rybami i zielonymi warzywami, to jest w sumie gruba przesada, bo nie wiem czy dałabym radę tak długo utrzymywać tą rutynę.
Ta kobieta odczuła przez te 30 dni jak taka dieta wpływa na myśli człowieka, zrobiła się też bardziej nerwowa, ale jednak nie odczuła jednej rzeczy. Jak to jest być na takiej diecie i okłamywać wszystkich w koło, nie móc wyjaśnić swojego zachowania, złości, niejedzenia w towarzystwie, a to też ważna część tej diety, bo to dodatkowo zamyka człowieka i wpędza w taką samotność, odrzucamy wszystkich i nikt nie wie o co chodzi. Ona każdemu mówiła, że jest głodna, że się źle czuję. No i jak już mówię o tym narzekaniu, to zdziwiła mnie postawa tego trenera, który najwidoczniej jest tym już tak przesiąknięty i przyzwyczajony, że kiedy ona powiedziała jak źle się czuję, to on podsumował, że to podróż ją zmęczyła.
Dużo też tam ćwiczyli, więc to chyba dodatkowo mnie zmotywowało do ruszenia się. Chyba lubię ćwiczyć, to jednak daje mi radość, a nie każdy o dziwo tak ma.
Znacie może jeszcze jakieś podobne dokumenty/filmy?

Dzisiaj miałam zaliczenie z OWI, po zakończeniu tego szajsu byłam tak zła, że jakbym mogła to bym rzucała piorunami. Po minucie na pytanie, a tu się wszystko zacinało przez to, że serwery są za słabe (znaczy tak mi się wydaje, ale ja się nie znam, tak zawsze mówią :D ), było nas z 60 osób. Po prostu tragedia, czas leciał, wszystko się cięło, ludzi w ogóle po 7 raz wyrzuciło ze strony, irytujące okropnie.



Dzisiaj miałam ochotę na coś mocnego, więc wybrałam trening z Mel B.Szczerze mówiąc bardziej spociłam się przy orbitreku i joge. Tu chyba bardziej tak domięśniowo. Zazwyczaj mam mocny tyłek i łatwo mi się robi wszelkie takie ćwiczenia, ale dzisiaj było naprawdę ciężko. Mięśnie się zastały. 
Joga na koniec podziałała na mnie dobrze jak zwykle, uspokoiłam się, znowu mam czystą głowę. Magia.
Treningów nie zamierzam robić codziennie.

To chyba tyle chciałam dzisiaj napisać, teraz odwiedzę Was i pewnie coś dzisiaj jeszcze pooglądam.
Trzymajcie się! ;*


Zapomniałąm dopisać tak z moich spostrzeżeń, że jak trochę schudłam to łatwiej mi się ćwiczy, rusza, jednak większa masa bardziej mnie ograniczała przy ćwiczeniach i mniej się chciało ćwiczyć. 
💗

0

Witajcie,  Trochę mnie tu nie było. Chciałabym napisać, że tyle się u mnie zmieniło, ale jak się nad tym zastanowię to właściwie wszystko je...