środa, 25 listopada 2020

Panika Ucieczka Zniewolenie - Beznadziejna

 Wstawiam ten post na szybko bo chce poćwiczyć, a mam w głowie tyle myśli, że nie mogę ich tu nie zapisać. 

Ogólnie to cały dzisiejszy dzień jest dla mnie słaby pod tym względem, że bardzo się dzisiaj nie lubię. Od rana, może to dlatego, że wyszłam do ludzi. Kiedy jestem w domu to czuję się mniejsza, kiedy wychodzę mam wrażenie, że jestem ogromna, większa od wszystkich. Nachodzą mnie już złe myśli. Nie mogę ich dziś powstrzymać. Chciałabym czasem by ktoś to zrozumiał i mi pomógł, nie przytakiwał, nie olewał. Kiedy ktoś to upraszcza to ja robię to samo, bo przecież problemu nie ma, ja go tworzę i no pewnie zaraz znowu się poddam, bo jestem beznadziejna, więc czym się tu martwić. Do tego jestem taka okropnie gruba, że ja mogłabym myśleć, że coś mi dolega. To tylko moja głowa płata mi figle. Tworzy jakieś problemy, a to pewnie normalne lub przynajmniej nie niebezpieczne, że jestem sobie trochę na tej "diecie" znowu Naprawdę jestem beznadziejna i żałosna w chwilach kiedy mnie to martwi. Brzydzę się sobą kiedy patrze w lustro i wydaje mi się, że schudłam, że wyglądam lepiej, że czasem nawet dobrze, że wydaje mi się, że jestem ładna, czuję do siebie niechęć, jak ja mogę tak myśleć o sobie nawet przez chwile, skoro na to nie zasługuję. Ważę nadal potwornie dużo, nadal ociekam tłuszczem, nadal jestem ogromną mną. Nie mogę dopuszczać do siebie nawet takich myśli, że jest inaczej, jestem beznadziejna. 

Z drugiej strony dziwie się, że teraz tak myślę, bo jeszcze niedawno tak nie myślałam i nie spodziewałam się, ze mogłabym coś takiego o sobie powiedzieć. Chce mi się teraz płakać, ale nie wiem czy to z powodu tej zmiany, czy to dlatego, że jestem gruba i beznadziejna. Monstrum, jeju. W jednej chwili obelga w innej przerażenie, czyj głos ja mam w głowie? Naprawdę zaczynam się nienawidzić i miesza mi się wszystko. Zaczynam tworzyć problemy gdzie ich nie ma, dopisywać scenariusze. Czuję, że zaraz odsunę się od wszystkich i nikt nie będzie w stanie się utrzymać przy mnie, bo jestem nie do zniesienia. Jednak nic nie zmienię, bo to już nawet nie ja. Chciałam się resztkami trzymać tego co dobre, ale nie potrafię, coś tak mocno mnie pcha w to wszystko. 

Dzisiaj mieliśmy seminarium o anoreksji i bulimii. Z jednej strony nienawidzę słuchać o takich rzeczach, bo okropnie się z tym czuję. Nie uważam, mimo moich głodówek, wycieńczenia, utraty wagi, czy też nawet wyrzucania jedzenia w nocy do lasu bym mogła to nazwać chorobą jedną z tych dwóch, bo pewnie to wszystko sobie wymyślam. To jakieś zaburzenie odżywiania, złe nawyki połączone ze złym myśleniem. Jestem beznadziejna. Nie chce już pokazywać co czuję, bo mam wrażenie, że nikt nie chce tego wiedzieć. Ludzie wezmą mnie za wariatkę, za głupią, za desperatkę, zbyt emocjonalną, nadwrażliwą, wszystko co najgorsze. 

Chciałam mieć w Tobie takie wsparcie, ale wiem już, że to by było za dużo, to jest za dużo dla człowieka by mógł nieść z Tobą coś takiego i jeszcze wiedział co ma robić jeśli raz chcesz by Ci przytaknął, a raz potrzebujesz by się zaopiekował? Właśnie, usłyszałam dziś, że osoby chore potrzebują opieki stałej, są jak dzieci, co jest bardzo trudne i męczące dla innych, ja nie chce być dla nikogo ciężarem, chociaż lekko mi nie jest. Jem mało, ale spoko to nie problem, pewnie wystarczyłby jeden macdonald bym znowu jadła normalnie, śpię mało, ale spoko pewnie jakbym zaczęła jeść to byłoby normalnie, nienawidzę siebie i ciągle męczą mnie moje myśli, ale spoko pewnie jeśli zaczęłabym jeść to byłoby dobrze. Jestem beznadziejna, ale nie będę, przestane o tym mówić, zostawię to już teraz tylko dla siebie, ale będę w tym trwać, czasem zechce się ubrać lepiej, ale w domu muszę uważać, bo z pewnością moja mama widzi ile jem, dzisiaj powiedziałam jej, że zajechałam na drwala. Jestem zdeterminowana, ale to wszystko musi być sekretem znowu. Pamiętaj nikt Ci nie pomoże. Po prostu będę dobrze się uśmiechać i każdy pomyśli, że wszystko jest dobrze. 

Dzisiaj byłam na badaniach, miałam tą glukozę i glukozę po 2h, wynik wyszedł dobrze, ale ten roztwór obrzydliwy, słodki tak, że później drapało mnie gardło przez dłuższy czas. Było mi okropnie niedobrze, myślałam, że już naprawdę zwymiotuję, ale udało się przetrzymać, jedyne co to mnie przeczyściło, dość szybko po wpiciu tego. Mam nadzieję, że przez to wynik nie jest fałszywy. 75g glukozy, rozumiecie to, przecież to kurwa 300kcal. No ale co poradzić, zrobiłam, więcej dziękuję. Zjadłam jednego tosta dziś jeszcze bo miałam zabiegany dzień, badania, w trakcie zajęcia, fryzjer i jeszcze musiałam sama prowadzić, jak wracałam to nie chciało mi się nawet kierownicą skręcać, dobrze że ten samochód sam naprowadza na pasy, bo mimo, że jechałam świadomie, to niektóre odcinki pokonałam tak, że ich nie pamiętałam po chwili, ale to tak bywa. Dzisiaj też pierwszy raz zrobiło mi się czarni przed oczami, ciekawe że dopiero teraz, może wcześniej było za mało ruchu. Także dzisiaj bilans to 514kcal, niestety i to przez tą glukozę, przynajmniej jestem nadal silna, bo zjadłam tylko tyle ile trzeba było. 

Wcześniej chciałam by ktoś mi powiedział, że schudłam, zapytał co sie dzieję, teraz nie chce tego, bo to mogłoby zagrozić mojej diecie, także niech nikt nic nie mówi. 

Wstawiam Wam jeszcze zdj włosów z dziś przed i po. Podobają mi się, choć przy głowie mogłoby być więcej jasnego, no ale po chwili też znowu nienawidzę sie za to, że coś mi się we mnie spodobało i proszę niech nikt mi nie pisze, żebym wyluzowała, bo nie wyluzuję, bo przegrałabym wojnę. 







💗

-500kcal orbitrek

1 komentarz:

  1. To samo pomyślałam z moją wagą 120kg ;)
    Ale wierzę, że czujesz się źle w swoim ciele, bo to tak naprawdę nie chodzi o ciało tylko o głowę.
    A propos głowy - włoski prześlicznie wyszły!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję <3

0

Witajcie,  Trochę mnie tu nie było. Chciałabym napisać, że tyle się u mnie zmieniło, ale jak się nad tym zastanowię to właściwie wszystko je...