piątek, 15 maja 2020

41.

"zapominałam gdzie to było
czy się śniło
bo za miło
czekaj może iskrę widać
chwila"
- właśnie tak się dzisiaj czuję przypominając sobie wagę z rana. Za miło, może mi się uroiło. Waga pokazała 82.1kg czyli -0,6kg od wczoraj. Takie spadki to ja rozumiem, doceniam te cheaty naprawdę haha, działają na mnie wyjątkowo, tylko pozbierać się czasem ciężko. Właściwie to przez te ostatnie dni, gdzie zjadłam więcej to czuję się tak normalnie i zdrowo. Jakbym nic złego nie robiła, tylko sobie troszeczkę, powoli chudła przy okazji. 

Bilans: 
grahamka z hummuse, awokado, jajkiem, pomidorem, papryka żółta 380kcal
spaghetti z domowym sosem 484kcal
razem: 884kcal + cydr 244kcal = 1108kcal 

1. Znacie jakiś dobry makaron do spaghetti nisko kaloryczny? Preferowałabym raczej w tych beżowych haha, ale o innych też posłucham. 
2. Wkurwiłam się dzisiaj. Miałam pić sangrie z proszku i tyle, ale wypiłam też trochę cydru z koleżanką. W necie znalazłam, że ma on niższy indeks od piwa i nie powoduje takiego wyrzutu insuliny, no i apetytu. Chociaż pewnie i tak jest tak dosładzany, że na jedno wychodzi, nie wiem. 

Mieliśmy tego kolosa. Po tym myślałam, że wyjdę z siebie i już nigdy nie wrócę. 20 pytań i 15 minut, w tym 3 obliczeniowe, których właściwie nigdy nie widziałam, bo to takie nietypowe. Pytania były długie. Po 45 sekund na pytanie/zadanie. Ja w 45 to niektórych nie przeczytałam. By zdać trzeba było rozwiązać min jedno obliczeniowe, mój mózg o tym w ogóle zapomniał i pomijał je, bo czas leciał i chciałam jak najwięcej. Dodatkowa niespodzianka, za każde źle obliczone zadanie było -3 punkty, a wspomnę, że każde pytanie/zadanie było za 1 punkt. Co za logika. Ja wiem, że to chemia a nie matematyka, no ale... Kolejna niespodzianka, jak się okazało w trakcie, nie można było się cofać do poprzednich pytań, także ciekawe zaskoczenie :) dziękujemy za informacje. Teraz jak Wam to piszę to już jestem spokojna i mam to gdzieś. Ja tam autentycznie nie mogłam się skupić na przeczytaniu pytań, bo tak szybko to leciało, nie mówiąc już o tym ,że nie zdążyłam dojść do końca testu. Także nie polecam, nienawidzę itd. Na grupie zrobiła się burza, każdy wkurwiony. Wyszło tak, że profesor nie odniosła się do tych problemów, tylko się obraziła, autentycznie się obraziła. Chore to wszystko. Traktują nas jak gówno. Umawiają się z nami na email na jedno, później dodają jakieś zasady. Na koniec się obrażają. No i jeszcze czas testu argumentowała tym, że na katedrze ktoś, kto nie znał pytań rozwiązał to w 7 minut. Tak o ile to w ogóle prawda, to był to jakiś dr hab n farm :) a nie student farmacji. Jakbym miała te tytuły to przecież by mnie tam nie było lol. Do tego nie zauważyli, że zrobili błąd w odpowiedziach, więc no jak to. Tacy mądrzy, tak szybko rozwiązali, ale nie ogarnęli tego. Ja nie wiem, ale w takim czasie, to na pewno nie da się pomyśleć, to tylko nakłaniają do ściągania i to też trudno. Bo przecież wirus to wina studentów lol, jakby ktoś nie wiedział. Także po raz kolejny jak ktoś chciałby iść na farmację, to naprawdę gorąco NIE POLECAM. 

Tu proszę link do instagrama bo były problemy ze znalezieniem: c.lllaudia 
Daj Boże bym jutro w końcu poćwiczyła tym hulahop. Dzisiaj najpierw się gotowałam, później sprzątałam, no i koleżanka przyszła. Także o tak. 
W przyszłym tygodniu tak sobie myślę, że chciałabym się codziennie uczyć z gnozji, tak dla siebie, ile dam radę. Tak żeby mi przyjemnie było coś wiedzieć, a że jest dużo to chciałabym codziennie, nie lubię się stresować. Do tego jak już będę w rutynie to mam nadzieję, że rutynowo poćwiczę. Także przyszły tydzień widzę w pięknej dyscyplinie i obowiązkach, przyjemnych. 

Pewnie coś jeszcze chciałam, ale zapomniałam, także się żegnam i dziękuję bardzo bardzo bardzo za komentarze i wsparcie ;** <3 Trzymajcie się kochane! 






💗

czwartek, 14 maja 2020

40.

Dopiero niedawno skończyłam pisać te notatki z chemii leków, a jutro kolokwium i to ponoć niełatwe. Nienawidzę. Mogłam iść do Warszawy, ponoć tam medyczny zamknięty do 30 września :) a u nas pierdolenie. Nienawidzę. Niszczą moje życie.

Odpisałam na komentarze pod ostatnim postem, jeśli ktoś byłby zainteresowany.

Notak dzisiaj krótka bo już późno. Ostatnio brakuje mi czasu.

Dziś na wadze mniej niż przed weekendem, czyli generalnie mimo tych wyskoków to do przodu i o to mi chodzi, już mi chyba nawet nie zależy by szybko. Chcę dodać ćwiczenia, tak rozsądnie, tylko dzisiaj znowu nie zdążyłam. Chciałabym też któregoś dnia zacząć jeść o stałych godzinach i więcej kcal. Czuję się już lepiej ze sobą, więc łatwiej mi sobie na to pozwolić. Dzisiaj waga 82.7kg. Przed weekendem 82.9kg. Wczoraj to najpierw 83.1kg, póżniej za każdym razem 83.5kg. Ważne, że spadek jest.

Założyłam tego instagram wczoraj, dzisiaj dodałam dwa zdjęcia. Od zawsze podobały mi się takie stronki. Możliwe, że coś nawet kiedyś założyłam, ale zawsze to było na krótko, zaraz się zniechęcałam bo nie szło, nie rozwijało się jakoś szybko. Kiedyś miałam studygrama, tam to się działo, a na takich kontakt jednak jest trudniej. No ale dobrze, chce tym razem by się udało i przede wszystkim chce zrobić to dla siebie. Mojego prywatnego instagrama mam takiego zwykłego, gdzie mam selfie, zdjęcia ze znajomymi, takie tam. Nie wstawiam tam czasem tego co bym chciała, bo jest inne, czasem zbyt wyzywające. Czasem też wstawiam coś by ktoś zobaczył, co już w ogóle jest chore i chcę się tego pozbyć. Wstawiając na ten nowy profil robię to dla siebie. Dlaczego? Bo chciałabym tak żyć, chociaż w jakimś stopniu tak jak widzę te wszystkie dziewczyny z tych kont. No i wiem, że to tylko instagram i ściema itd. No ale ja chcę by stało się to czymś więcej. Chce się tego nauczyć. Jak był spokojniejsza, wyluzowana, nie martwić się tak. Znaleźć ten swój spokój i szczęście. Mam nadzieję, że też to będzie mi dawało trochę szczęścia i będzie to coś mojego. Chce wstawić coś co wydaje mi się fajne, ale jest inne niż to typowe, mieszczące się w ramach. chce by moje życie miało trochę tego artyzmu, chcę się tego nauczyć. Ja tego jeszcze nie umiem. Dodałam dwa zdjęcia z dziś by jakoś zacząć, ale to nie jest jeszcze to czego pragnę. Chcę by w przyszłości te zdjęcia były naturalne, by tak wyglądało moje życie. Bym mogła np. ubrać się w domu w coś fajnego, nie byle co, ale coś ciekawego, estetycznego. Zrobić sobie jakiś ładny posiłek, coś co będzie inspirowało mnie i innych, bo mi taka inspiracja jednak daję chęć do życia. Teraz to taki mój cel, albo chęć, bo moze cel to za dużo. Chcę się nauczyć jak to robić. Dzisiaj znalazłam profil o nazwie cajaroli, bardzo mi się podoba. Dziewczyna, a może kobieta, nie jest jakaś filigranowa, bardziej podobna do mojej figury, tylko jednak szczuplejsza, ale wygląda pięknie i kobieco. Wstawię dzisiaj jej dwie fotki.
Podam Wam też nazwę tego insta: c.clllaudia Najwyżej jak mi się odwidzi to kiedyś usunę stąd. Uprzedzam, że zdjęcia tam mogę pojawiać sie czasem odważne. Musze poczekać jeszcze na lepszą wagę by dodawać cos fajnego, no ale zacząć z czymś trzeba.

Czekam aż mi przyjdą te białe spodnie, bo wydają mi się idealna do stylu, który teraz chce stworzyć.

Bilans:
jajecznica na mleku z szynką, papryka, pomidor 227kcal
makaron, sos spaghetti domowy 496kcal
razem: 723kcal

Polecam robić sos z pomidorów z puszki.

Na dziś kończę i żegnam Was, bo jutro po 11 zaliczenie. Oby wszystko poszło po mojej myśli, oszaleję jak sie będzie znowu zacinać. Trzymajcie się ! ;*



💗

środa, 13 maja 2020

39.

Zrobiło się tu jakoś ciszej, mam nadzieję, że nie odchodzicie stąd. Minął pierwszy miesiąc, gdzie tak szło i jest trudno w ciul, mobilizacja słabnie, trzeba się ciągle wspomagać.
Mi jest ciężej, ale walczę ciągle, by w tygodniu posuwać się chociaż o odrobinę.

Bilans:
grahamka, hummus, jajko, awokado, pomidor 269kcal
schab grillowany, ziemniaki młode, pomidor, trochę śmietany, keczup 363kcal
razem: 633 kcal

Nawet nie zauważyłam, ze taki spoko bilans dzisiaj wyszedł. Na wieczór już byłam głodna, no ale jakoś przetrwałam. Wczoraj na noc mierzyłam stare spodenki, które swego czasu były luźne, teraz nie mogę się dopiąć. Może będę robić to codziennie.
Przyszły mi spodenki z H&M wyglądają bardzo fajnie i mają super materiał, wygląda na odporny, może posłużą dłużej, polecam.

Poza tym to studia, nawet nie wiem czy chce mi się o nich gadać. Tragedia, nienawidzę tego. Chciałabym to rzucić i podróżować. Kolos na 200 zagadnień w formie ustnej, gdzie to pamięciówa, metryczki po łacinie, wzory i pierdoły. No nienawidzę.
Poza tym nie wyobrażam sobie byśmy wrócili nagle w ostatnim miesiącu. Niech się czepią czegoś innego. Ja wszystko mogę zrobić przez internet. I tak mnie niczego tam nie nauczyli.

Wczoraj wieczorem zaczęłam myśleć pozytywnie, powypisywałam sobie co mam zrobić w tym tyg.  i jeszcze takie ogólniki w życiu jak je zmienić, jak wprowadzić coś pozytywnego. No a póżniej chciałam pocieszyć się szukając informacji o tym, że po farmacji może być ciekawie. Poczytałam na stronie Panatabletki, mam nadzieję, że się myli. Bo załamało mnie to. 5% twierdzi, że po tych studiach można się rozwijać. 5 ze 100. Dodatkowo praca w aptece jest dla ludzi spokojnych, chcących stabilizacji, nie szukających pracy z fajerwerkami i adrenaliną, a to przecież moje przeciwieństwo. No nie chce nawet o tym myśleć. Dobiło mnie to i moje życie znowu dzisiaj nie miało sensu.
Zaczęłam szukać celu, przypomniało mi się, że Amanda Roselia dodawała kiedyś film o minimalizmie. Obejrzałam, może to jakoś wpłynie na moje życie. Założyłam insta, takiego tylko dla siebie, gdzie będę wstawiała takie inne zdjęcia. Podobają mi się od lat zdjęcia dziewczyny na insta iam_aweirdkid. Chciałabym takie mieć. Może to dodatkowo będzie mobilizacją do schudnięcia by tak fajnie wyglądać.
Spisałam sobie kilka rzeczy, o sobie, moje założenia, co mi przeszkadza w osiągnięciu czegoś.
Nie wiem czy już potrafię, ale jakoś spróbuję się mobilizować by czerpać z czegoś radość. Ja potrzebuję tej radości z takich rzeczy, które mogę zrobić, inaczej zastąpię to jedzeniem.
Chciałabym też pozbyć się większości rzeczy z szafy, ale to bardzo trudne. Spróbuję coś sprzedać. No ale też nie chce się rzucać na głęboką wodę, bo mogę utonąć w czymś co może nie jest dla mnie. Chciałabym czasem mieć inny styl niż mam, a tak sobie szkodzę, więc muszę zwolnić i się przyjrzeć temu.

Trzymajcie się !




💗

wtorek, 12 maja 2020

38.

Dzisiaj też średni dzień. Gdzieś straciłam swoją motywację, zapomniałam dlaczego to robię i że muszę to robić bo nadal wyglądam źle, a jakby przestało mnie to obchodzić.
Do tego cały czas dziwnie się czuję, nie jestem przeziębiona nawet, ale mam wrażenie jakby coś zalegało mi w drogach oddechowych i nie mogę tego oderwać. Cały czas mi to przeszkadza, to tak jakby mieć jakąś lepką kulkę w gardle, jak jem to tego nie czuję i mam nadzieję, że mi minie jak będę coś połykać cały czas.
Dzisiaj cały dzień myślałam o jedzeniu, zjadłam w ogóle dużo niepotrzebnych pierdół, które nie zaspokoiły mojego apetytu w głowie, nie wiem co ja sobie myślałam. zjadłam np. budyń bez cukru, wafle ryżowe z masłem orzechowym i dżemem, ale to nie było to co chciałam zjeść i tak w końcu zjadłam coś innego. Nic mi nie dało takie odciąganie się.

Bilans:
grahamka z almette, hummus, pomidorek kokt. 169kcal
budyń na mleku 0,5% 100kcal
wafel ryżowe z masłem orzechowym i dżemem 74kcal
wafle ryżowe z masłem orzechowym i dżemem 177kcal
zupa rybna 186kcal
grahamka z almette, hummus, pasta awokado i jajko, pomidor 192kcal + 100kcal
razem: 901 kcal
No i tu by było jeszcze znośnie, bo chciałam zjeść więcej by zaspokoić swoją głowę, ale później zjadłam jeszcze ryż z jajkiem, curry, warzywami od Wietnamczyka. Jedno z moich ulubionych dań, ale pewnie kaloryczne. Ech jak tu się otrząsnąć...
Piłam dzisiaj dużo tych herbat by chociaż nie stać i się przepłukiwać.
Chciałam poćwiczyć dzisiaj by to chociaż spalić, ale jestem jakaś śpiąca i zmęczona. Położę się wcześniej spać, za to jutro postaram się produktywnie spędzić dzień, oby jak najlepiej. No i bym nie musiała się zastanawiać już co to za dziwny kaszelek.
Zrobię sobie dzisiaj listę rzeczy, które muszę zrobić w tym tygodniu, tym sposobem będę miała więcej do zrobienia i mniej czasu na myślenie o jedzeniu, bo to właśnie przez ten wolny czas tak kończę. Po świętach uratowały mnie simsy, ale nie chce tak tracić czasu. Wolę przy okazji zrobić coś.
Chciałabym też w końcu popracować nad sobą. Tak na poważnie w końcu. Ogarnąć się. Zrobić coś dla siebie. Osiągnąć coś nowego w międzyczasie by faktycznie czuć się sobą.

Waga dzisiaj spadła o 0,6kg, ale jutro się pewnie podniesie. No, ale może jak się postaram jutro to znowu mi spadnie więcej i szybciej. Muszę mieć jakieś nadzieję i zrozumieć na nowo po co to robię. Dajcie mi proszę jakieś argumenty. Nie tylko takie typowe, które pojawiają się na tych stronach od lat, chociaż takie też, bo one też pomogą, ale potrzebuję argumentów by wiedzieć, że potrzebuję diety i by znowu zechcieć. Trudno się tak znowu przyznawać do błędu. Tak zawalać. No niefajnie.

💗

poniedziałek, 11 maja 2020

37.

Nareszcie tutaj.

Bilanse:

07.05 Czwartek
chleb z pastą z awokado i pomidorem, alpro waniliowy 189kcal
filet z piersi, młode ziemniaki, mizeria z jogurtem, keczup 377kcal
Wino Liebfraumilch 600g - 492kcal
Razem: 1058kcal

Gadałam z koleżanką, z którą się ostatnio pogodziłam na kamerce, było bardzo fajnie, rozmowy takie bardziej prywatne, nie ogólne. Pokonało mnie niecałe wino do tego stopnia, że myślałam, że będę wymiotować, nie wiem kiedy zasnęłam. Myślałam, że będę miałą uraz do alkoholu, ale następnego dnia też się napiłam.

08.05 Piątek
chleb z almette, hummus, z pastą z awokado i pomidorem 155kcal
dorsz, ziemniaki, mizeria z jogurtem, keczup 438kcal
herbatnik 44kcal
wafel ryżowy z masłem orzechowym i dżemem
tequilla sunrise 280g - 202kcal / 318kcal
Razem: 955kcal

Jeszcze przed zaliczeniem z immunologii czułam w powietrzu zapach tequili i smak w ustach, nie spodziewałam się, że będę ją piła, zapomniałam, ze ją w ogóle mam w domu (choć nie była moja).
W piątek było mi ciężko nie myśleć o jedzeniu, na instagramie ciągle się coś przewijało, a ja przewijałam z nudów. I to same takie nieodpowiednie posiłki... Ciężko się było nie złamać.
Zaliczenie mam nadzieję, że pomyślnie bo wysłałam minutę po czasie, ale to było 10 zadań opisowych, trudny bardzo, na 1h, niewykonalne dla 1 osoby, robiłyśmy w 4, pomagała przyjaciółka z leku i serio ciężko było.
W piątek też mój tata miał imieniny. Przyszedł mój chłopak :) (ironiczny uśmiech) mimo, że byliśmy pokłóceni z prezentem dla niego, no i mój tata go zaprosił. Miałam sobie pójść, ale mój brat przyszedł po mnie, żebym przyszła, no i moja mama zgodziła się otworzyć tequile. Także siedziałam z nimi, chociaż irytowało mnie to jeszcze bardziej, że sobie od tak przyszedł, no ale miałam za darmo tequile, a kocham ten alkohol, jest taki smaczny. Później wyszło tak jeszcze, że siedzieliśmy u mnie i gadaliśmy do 4 prawie, on dużo mówił o uczuciach, ja dużo ironicznie, w końcu powiedziałam, że tu w sumie nie ma co dyskutować, jest jedno ultimatum i tyle w temacie tego jego kolegi. No i oczywiście, że będzie się musiał teraz postarać bardzo. Nie prezentami.

09.05 Sobota
chleb z almette, hummus, pomidorek 96kcal
wafel z hummus, almette, pomidorek; marchewka 76kcal
wafel z masłem orzechowym i dżemem, jabłko 185kcal
zupa rybna 60kcal

frytki belgijskie, burger, colesław ok. 900kcal
Razem: ok. 1350kcal

W piątek byłam na długim spacerze z przyjaciółką w koło jeziora, pogadałyśmy w końcu.
To wieczorne jedzenie to było coś co utrzymywało się w powietrzu przez kilka dni, do tego doszło, że byłam wtedy strasznie głodna po spacerze, taki nieprzyjemny głód, nie ten przyjemny. No i się stało. W niedzielę byliśmy z chłopakiem na jeszcze dłuższych spacerze w Parku Narodowym, jakieś 6km, no i tu to nie będę pisać bilansów, bo rano była tylko kanapka, a później było sporo. Nie więcej jak 2 tys tego dnia, bo nie dałabym rady tyle na raz zjeść biorąc pod uwagę to, że rano tylko kanapka, ale bardzo dużo i tak. Dzisiaj ciężko było wrócić do diety. Mam nadzieję, że będzie łatwiej z każdym dniem znowu, raz na jakiś czas na pewno muszę sobie robić takie odpoczynki choćby dla głowy. Ciekawe czy waga nie zacznie spadać szybciej skoro już poruszyłam się od środka i zmusiłam do trawienia. Podskoczyło po dwóch dniach o 0,8kg, na dzień było po 0.4kg. Dzisiaj waga 83.7 kg. W dzień piłam pokrzywę i herbatki to może chociaż pozbyłam się tej wody.
Ogólnie to zrobiłam dzisiaj zakupy ubraniowe przez internet.
MANGO :
Białe jeansy  - rozmiar 42, obawiam się, że będę odsyłać, bo fason specyficzny, no i białe
Sukienka jeansowa z szelkami  -rozmiar L, nie było XL, nie wiem czy L to nie za mało, ale stwierdziłam, że spróbuję, jak nie będzie dużo brakowało to będzie motywacja
Kurtka jeansowa  - rozmiar L, nie było też większej, nie wiem czy ta kurtka mi się tak podobała czy ta modelka, oby była dobra
H&M:
Spodenki jeansowe białe - rozmiar 42, te już powinny być dobre



















Mam dodatkową motywację nawet odmówiłam dzisiaj alkoholu, a dostałam puszę golden locha z colą i jakieś wino w puszce spritz o mocy 10% :O
Mam nadzieję, że szybko uda mi się wrócić do formy tutaj.
Dzisiaj się opalałam, spiekło mnie.

Bilans:
pół grahamki, almette, hummus, pomidor 146kcal
jabłko 100kcal
indyk pieczony w sosie, ziemniaki młode, mizeria 401kcal
wafel z masłem orzechowym, dżemem 74kcal
Razem: 720kcal

Dzisiaj jeszcze było ciężko.
Kończę post, czuję się jakby mnie miesiąc nie było. Trochę sie przeziębiłam, chyba przez klimę w samochodzie ostatnio, znaczy mam nadzieję. Jutro w końcu nadrobię co u Was.
Trzymajcie się !


💗

piątek, 8 maja 2020

36.

Wszystko idzie dobrze na diecie jbc. Waga na razie w miejscu. Wczoraj wypiłam niecałe wino i mnie dobiło, że ledwo na oczy widziałam. Ogólnie nie mam sobie tego za złe, bo uważam że bilans jest okej, a ja się kontrolowałam mimo wszystko i nie zjadłam nic dodatkowo do alkoholu. Pisze na szybko z telefonu, bo tak jak mówię wczoraj nie byłam wstanie przez wino, dzisiaj wypiłam trochę tequili i jeszcze miałam jedna rozmowę. Napisze jutro o ile się coś nie wydarzy, chciałam tylko dać znać, że nadal tu jestem i nie zawaliłam diety, nie poszłam na łatwiznę itd. Nadal się trzymam mimo tego ile zdjęć jedzenia dzisiaj widziałam na insta...
Bilanse dodam w następnym poscie bo z tego co widzę to coś mi się zapisało nie w tym dniu co trzeba 🙄
Mama nadzieje, że u Was tez wszystko dobrze i jutro postaram się nadrobić. Powodzenia ! 😘


💗


środa, 6 maja 2020

35.

Dzisiaj waga znowu troszeczkę spadła :D
Na wadze 82,9kg, czyli -0.3kg od wczoraj. Kolejny mały sukces.
Zrobiłam sobie dzisiaj porządny trening. Czułam już, że tego bardzo potrzebuję, bo w ostatnim czasie to moje ciało naprawdę się praktycznie nie ruszało. Dzisiaj tak pomyślałam, że chodziłam tyle co nic, nie było żadnego sprzątania, tylko na łóżku z jakimiś książkami. Już od kilku dni czułam w sobie taką energię, która nie ma ujścia, a moje ciało aż rzucało od środka.
Musiałam chyba przejść ten ostatni czas, który mnie do wszystkiego zniechęcał by coś zacząć.
Zapisałam sobie kilka treningów na yt, jakie mogę wykonywać, ale ogólnie to nie będę się ograniczać. Wczoraj przypomniało mi się, że mam takie duże hula-hop z wystającymi kuleczkami z węgla jakiegoś tam, więc będę mogła czasem tym pokręcić, czasem orbitrek. Wstawie Wam zdjęcia tych treningów.
Niestety zapomniałam, że dzisiaj od 23 przerwa techniczna w fitatu i nie spisałam sobie danych. Pamiętam tylko, że było 680kcal. Orientacyjnie wypisze co zjadłam.

Bilans:
sernik z malinami 200kcal
pulpety w sosie pomidorowym, ziemniaki młode, ogórek kiszony x2, keczup ok.400kcal
waniliowe mleko sojowe 72kcal
Razem: 680kcal

Obejrzałam wczoraj "Obsesję odchudzania. Film dokumentalny." na cda, któraś z Was go polecała. Początek mnie przeraził. Ogólnie cały ten plan diety był straszny. Kobieta na 30 dniowym eksperymencie, schodząc do rozmiaru zero z 36, miała jeść tylko omlet z owocami na śniadanie (1jajko), później sałatkę (ogólnie samo zielone), na obiad zielone warzywa i ryba i na kolację to samo. Nie dość, że niskokaloryczna dieta to jeszcze ketogeniczna. Kiedy byłam na keto przed Bożym Narodzeniem, to na jakiś czas przerzuciłam się na 500kcal dodatkowo. W życiu nie byłam na gorszej diecie. Czułam się okropnie. Chyba podczas głodówek lepiej się czułam. Zapewne byłam zmęczona po kilku tyg bez węgli, a tu jeszcze przy takim nawale nauki dołożyłam sobie ograniczenie do 500kcal. Także wyobrażam sobie, że ta kobieta musiała się czuć naprawdę potwornie.
Później powiedzieli, że dziennie zjada niecałe 800kcal, to właściwie więcej niż ja, tylko że ja nie żywie się samymi rybami i zielonymi warzywami, to jest w sumie gruba przesada, bo nie wiem czy dałabym radę tak długo utrzymywać tą rutynę.
Ta kobieta odczuła przez te 30 dni jak taka dieta wpływa na myśli człowieka, zrobiła się też bardziej nerwowa, ale jednak nie odczuła jednej rzeczy. Jak to jest być na takiej diecie i okłamywać wszystkich w koło, nie móc wyjaśnić swojego zachowania, złości, niejedzenia w towarzystwie, a to też ważna część tej diety, bo to dodatkowo zamyka człowieka i wpędza w taką samotność, odrzucamy wszystkich i nikt nie wie o co chodzi. Ona każdemu mówiła, że jest głodna, że się źle czuję. No i jak już mówię o tym narzekaniu, to zdziwiła mnie postawa tego trenera, który najwidoczniej jest tym już tak przesiąknięty i przyzwyczajony, że kiedy ona powiedziała jak źle się czuję, to on podsumował, że to podróż ją zmęczyła.
Dużo też tam ćwiczyli, więc to chyba dodatkowo mnie zmotywowało do ruszenia się. Chyba lubię ćwiczyć, to jednak daje mi radość, a nie każdy o dziwo tak ma.
Znacie może jeszcze jakieś podobne dokumenty/filmy?

Dzisiaj miałam zaliczenie z OWI, po zakończeniu tego szajsu byłam tak zła, że jakbym mogła to bym rzucała piorunami. Po minucie na pytanie, a tu się wszystko zacinało przez to, że serwery są za słabe (znaczy tak mi się wydaje, ale ja się nie znam, tak zawsze mówią :D ), było nas z 60 osób. Po prostu tragedia, czas leciał, wszystko się cięło, ludzi w ogóle po 7 raz wyrzuciło ze strony, irytujące okropnie.



Dzisiaj miałam ochotę na coś mocnego, więc wybrałam trening z Mel B.Szczerze mówiąc bardziej spociłam się przy orbitreku i joge. Tu chyba bardziej tak domięśniowo. Zazwyczaj mam mocny tyłek i łatwo mi się robi wszelkie takie ćwiczenia, ale dzisiaj było naprawdę ciężko. Mięśnie się zastały. 
Joga na koniec podziałała na mnie dobrze jak zwykle, uspokoiłam się, znowu mam czystą głowę. Magia.
Treningów nie zamierzam robić codziennie.

To chyba tyle chciałam dzisiaj napisać, teraz odwiedzę Was i pewnie coś dzisiaj jeszcze pooglądam.
Trzymajcie się! ;*


Zapomniałąm dopisać tak z moich spostrzeżeń, że jak trochę schudłam to łatwiej mi się ćwiczy, rusza, jednak większa masa bardziej mnie ograniczała przy ćwiczeniach i mniej się chciało ćwiczyć. 
💗

0

Witajcie,  Trochę mnie tu nie było. Chciałabym napisać, że tyle się u mnie zmieniło, ale jak się nad tym zastanowię to właściwie wszystko je...