Słuchajcie, siedzę wczoraj rano i maluje się, z przekonaniem, że jadę do mieszkania, bo kotka nie ma, mama mnie wkurza. Nagle słyszę jak idzie mój wujek od bramy i coś tam gada, jakby do jakiegoś zwierzęcia, ale myśle pies w domu, kot? No ale czy mogłoby by ć tak pięknie? Siedzę nasłuchuje, nagle słyszę miał miał, jeju co to była za radosna chwila. Moje serce było tak szczęśliwe, prawie się popłakałam. Leoś wrócił do domu. To znaczy nie sam, bo mój wujek go przyniósł. Powędrował gdzieś jeszcze za miasto, za rynek, niby nie bardzo daleko, no ale kawałek, sam by raczej nie wrócił już. Biedne, głodne dziecko się znalazło. Kamień z serca. Później jeszcze dowiedziałam się, że w sobotę był w jednym sklepie, ciekawe czy biedaczek chciał kupić coś do jedzenia. Dobrze, że już jest w domku, najedzony, odpchlony i odrobaczony. Dzisiaj pospał ze mną do 16 prawie.
Wczoraj, a właściwie dzisiaj poszłam spać po 5. Rozmawiałam z tym kolegą z grupy, o którym Wam pisałam. Bardzo fajna rozmowa, brakowało mi takich. Na 7.30 musiałam wstać na zajęcia, więc to była drzemka. W trakcie zajęć też odpuściłam i poszłam spać, ta kobieta ma zbyt irytujący głos, by słuchać jej wykładu przed 8. Leon przebudził się, poszedł trochę podokuczać mamie, a później wrócił do mnie i smacznie spaliśmy do po 15.
Nic konkretnego dzisiaj nie robiłam jeszcze, muszę pojechać do mieszkania po kilka rzeczy, może skończę notatki, które wczoraj dość długo pisałam. Na razie wszystko zdalnie. Wczoraj farma online, spoko sprawa, wszystko sobie zapisałam, było o lekach na MIGRENĘ, to jak to zbiorę to Wam tu napiszę trochę, chociaż macie to wszystko w ulotkach, ale może kogoś będzie interesowało jakieś porównanie, jeśli tak owe uda mi się zrobić.
Wczoraj już nie dodałam postu, ze względu na to jak długo pisałam na messie.
Powoli coś tam dietuje, ale to jeszcze nie jest to. Trochę to takie na pół gwizdka, bez wyrzeczeń. W ogóle przeglądałam bloga od kwarantanny trochę i zauważyłam, że wcześniej też nie miałam wielu wyrzeczeń, ale mimo to chudłam. Nie raz pojawiała się jakaś pizza czy fit ciasto. Jak na to spojrzałam to nadal nie byłam z siebie zadowolona, jakbym nie była na diecie. (Ale ja pieprze farmazony)
Bilans Poniedziałek
dwa tosty z serem topionym + keczup 470kcal
dwa tosty z serem topionym + keczup 470kcal
skyr jagodowy 129kcal
razem: 1069 kcal
Uuu dużo, jak normalny człowiek. Znowu nie chcę być normalna. To już jakieś zaburzenie. Raz chce się cieszyć życiem, raz chce się umartwiać.
Bilans Wtorek:
dwa tosty z serem topionym, szynką + keczup 480 kcal
cukierek nimm2 22kcal
2 łyżeczki kremu orzechowego allnutrition nutlove 260 kcal ?
razem: 762 kcal
Zdecydowanie ten krem i tosty to są rzeczy do wyrzucenia. Bardzo podnoszą mi bilans mimo, że nie jem dużo. No i musze wrócić do dokładnego ważenia.
Zrobię też może sernik na zimno z malinami, który kiedyś robiłam. To było dobre śniadanie, wysokobiałkowe i nie takie kaloryczne. Potrzebuję tylko jakiegoś ksylitolu.
Na dzisiaj to by było już tyle, jeśli coś mnie natchnie to napiszę.
Trzymajcie się i mam nadzieję, że znowu będzie Nas tyle co wcześniej, chociaż może lepiej by było dla Nas jakby Nas tu nie było. ;*
💗
Bardzo się cieszę, że kotek się znalazł, wyobrażam sobie Twoją ulgę :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę, ze kotek się odnalazł cały i zdrowy ♥️ Ja to bym chciała jeść tak mało jak ty, nawet jakby to miały być same tosty haha :D Trzymaj się ♥️
OdpowiedzUsuń