Ostatnie mini wyzwania zaliczone.
Wczorajszy dzień/ Poniedziałek
14169 kroków 10,64km (tak naprawdę plus ponad 2000 kroków bo po 24 jeszcze zrobiłam)
Wybrałam się na spacer do jyska po poduszkę, dość daleko. Poduszka bardzo fajna, ja potrzebuję takiej profilowanej bo inaczej bolą mnie plecy i szyja. Przy okazji zgubiłam kartę płatniczą, nic się nie stało bo szybko ją zastrzegłam, ale muszę wyrobić nową.
Miałam pierwsze zajęcia stacjonarnie z farmakologii, 3x po 45min siedzenia w maseczkach, tragedia.
Później byłam ze znajomymi z grupy na mieście, zjeść i wypić. Wracałam pieszo z kolegą z grupy, fajnie było pogadać.
Dzisiaj/ Wtorek
Mało kroków, bo dzień spędziłam w mieszkaniu. Miałam iść do biedronki, ale zabrałam się za sprzątanie i ogarnęłam łazienki i cały pokój łącznie z półkami w środku. Poukładałam sobie i podzieliłam materiały, wszystko mam teraz na miejscu.
5111 kroków 3,83km (ale odjęłabym ponad 2000 i dodała do wczorajszego bilans)
Jem raczej normalnie, kiedy jestem głodna, porcję są raczej okej, nie jestem też jak studnia bez dnia, że mogłabym jeść i jeść, ale czuję już kiedy jest mi dość i to przy normalnych porcjach. Patrzę co wybieram, staram się jeść m.in. jajka, by było bardziej sycąco, więcej warzyw do posiłków.
Jutro znowu mam dzień e-zajęć, więc pewnie pójdę do sklepu po zakupy spożywcze, muszę kupić dwa ksera, to też kawałeczek, może umyje okno jak będę miała czas, mam zamiar wybrać się do ikei jak będzie z kim, w jedną stronę mam 4,5km to byłaby to niezła wyprawa.
Podobają mi się e-wykłady i e-seminaria. Słucham ich sobie z łóżka, to o wiele więcej spokoju. Więcej też zainteresowania, bo siedząc sztywno na wykładach z samego rana to tylko boli mnie głowa, czuję się taka skrępowana, nie można się ruszyć, nic i tak nie słucham i ogólnie dla mnie to było bez żadnego sensu. Jutro mam dwa e-zajęcia, bo 2 wykłady są odwołane, więc nie musze wstawać z rana.
Na naszej uczelni rok niżej jest ponoć kilka covidów, ale nie wiem jeszcze nic więcej o tych studentach, czy byli na zajęciach, czy też nie. Jak dla mnie to mogą nas za jakiś czas zamknąć, bo lubię się uczyć z domu. :D Choć na mieszkaniu też mi teraz dobrze.
Przydałoby się jakieś kolejne mini wyzwanie. Zatem...
1.Zrobić 35 tys kroków do końca tygodnia (wiem, że to niedużo bo powinno się robić 10tys dziennie, ale chce cel, który mogę osiągnąć, a będę się starała by było więcej)
2.Pić dużo wody, herbat, kupić nowe herbatki
3.Nie jeść słodyczy przez 3 dni ani słonych przekąsek.
Trzymajcie się!;* Czytam Was, ale nie komentuje, bo zazwyczaj jestem na telefonie i nie mogę tam publikować komentarzy w ogóle.
💗
Dziękuję Ci za komentarz, ale napisałaś mi coś oczywistego. Oczywiście, że potrzebuję uwagi i atencji - to chyba jedyne czego mam wrażenie, że mi przez całe życie brakuje. Czytając mnie (stary blog) raczej można było to zauważyć. ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz cele i do nich dążysz. Nawet te najmniejsze to dobra okazja do rozgrzewki przed tymi większymi. Keep going.
a co Ty usunęłaś bloga ?
OdpowiedzUsuń