piątek, 31 lipca 2020

5. Nadal jest dobrze.

Nie działa mi blogger na laptopie, zamiast tworzenia postu w linku mam „localhost”, już się przestraszyłam, że usuwają mi konto. Na szczęście mogę (chyba) dodać notkę jeszcze z iPada. Ciekawe czy Wasze blogi będą mi działać na laptopie bo z kolei z iPada nie mogę komentować, pokazuje mi się by wybrać kto komentuje, jest tylko do wyboru „konto Google” i nie widzi, ze jestem zalogowana, to samo na telefonie. Trochę mi to utrudnia bo czasami chciałabym w trakcie dnia przejrzeć co u Was, a tak to odkładam na noc wszystko, kiedy biorę laptopa do ręki. 

Bilans:
Serek wiejski 100g, ogórek kiszony, papryka 136kcal
Brzoskwinia UFO 44kcal
Okoń grillowany i warzywa z sosem 254kcal
Razem: 435kcal 

Trochę też się dzisiaj poruszałam. Samo sprzątanie zajęło mi ponad 4h, ale że nie spieszyłem się to policzyłam jak 3. Chociaż i tak nie chce mi się wierzyć bym tyle spaliła, ale coś na pewno, wiec i tak dobrze. Późnym wieczorem zrobiłam jeszcze jogę na smukłe nogi, cześć leżąca ze skalpela na tyłek i kilka ćwiczeń na plecy. 

Ćwiczenia:
Sprzątanie 794kcal
Joga smukłe nogi 55kcal
15min skalpel 154kcal
Razem: 1003kcal
Zrobiłam tez bańkę chińską. 
Ładnie dzisiaj wyszło, ale przyznaj, że jestem zmęczona. Jakoś ciężko mi się robiło te ćwiczenia dzisiaj. Brakowało mi powietrza. Jestem tez niewyspana, bo akurat dwa dni z rzędu wstawałam wcześniej, a kładłam się późno, jedna noc tez była kiepska pod względem jakości snu, wiec dzisiaj to odczuwam, ale za to bardziej docenię to, że jutro mogę wstać kiedy mi się podoba. 
Dzisiejsze wyniki TSH FT3 i FT4 wyszły dobrze, na szczęście. 

Waga dzisiaj pokazała szalone cyfry 84kg, taka prędka to ostatnio była w liceum. Dnia 0 było 88.6kg. Nie oszukuje się mówiąc sobie, ze tyle schudłam naprawdę, ale cieszę się, ze jednak waga leci, bo to dobrze działa na głowę. Co do diety to jeszcze widzę, ze duże znaczenie ma u mnie cel. Jeżeli go nie mam to nie mam takiej motywacji do działania. No i kontrola, jeśli raz sobie popuszczę, to będę to robić, nawet jeśli się za to nie skarcę. 

To chyba tyle na dzisiaj, jutro możliwe, ze wybiorę się na rower. Dobranooooc 😘 




💗

czwartek, 30 lipca 2020

4. Praktyki

Dodaje post dopiero teraz bo przepadłam na kilka godzin w odchłani tiktoka. Jak już to włączę to nie mogę się oderwać. 

Bilans
pół bułki fitness z masłem szynka i pomidorem 141kcal
Świeży sok wyciskany z pomarańczy 71kcal
Warzywa na parze plus fasolka i niezmiennie sos czosnkowy 198kcal
Razem: 409kcal

Zrobiłam sobie pół bułki na śniadanie a drugie pół do apteki,a el zapomniałam jej zabrać. Właściwie to dobrze wyszło bo i tak byłam tylko dwie godziny. W tym czasie zdążyłam sobie zrobić pamiątkę. Przyjmowałam towar i chciałam otworzyć jedno pudełko, miały wyjątkowo zjebane zameczki, że każdy miał z nimi problem. No i urwała się taka koncoweczka to stwierdziłam, ze spróbuje odciąć nożem introligatorskim, no i tak wyszło, że ten nóż nie podołał plastikowi i jakimś cudem wbił mi się w palec. Spokojnie, ja nawet tego nie poczułam 😂. Ranka taka dość głęboka, no ale zagoi się, dobrze ze nie bolało. Dostałam maść na rany, przynajmniej dobre miejsce wybrałam na takie zabiegi. 😂 
Później wpadłam do przyjaciółki obgadać nasz wyjazd, jakiś plan. Chociaż ciężko z tym bo słyszałam dzisiaj, ze chcą znowu wprowadzać kwarantannę. 
Ćwiczeń dziś nie robiłam, bo po powrocie do domu byłam taka śpiąca, że miałam ledwo otwarte oczy. W nocy bardzo mało spałam. Śniło mi się szukanie apartamentów na nocleg, taki koszmar. 🙂 Później śniło mi się, ze zaspałam do apteki. Także obudziłam się o 5 a później to już się kręciłam do 6. Jakoś po 20 zaczęłam przeglądać tiktoka i jakoś odżyłam, ale straciłam tam kilka godzin.

Jutro rano idę na badania na tarczyce. Mam nadzieje, ze TSH wyjdzie dobre. Później sprzątanie. No i oczywiście ćwiczenia bomba dużo omijanie robię. 
Waga dzisiaj pięknie pokazała 85.8kg, było 88,6. Wiem, ze to za szybko na prawdziwe zmiany, ale i tak mnie to cieszy, bo te kg szybko przyszły, wiec niech szybko odchodzą. 

Odpowiem teraz na komentarze spod ostatniego postu.
Aleksandra : Pierwszy i ostatni bo praktyki miała od 1go do 31go i wybierałam się pół miesiąca poegzaminie i a to nie byłoby co robić, a to ja byłam przeziębiona i to w sumie była ostatnia szansa by iść zobaczyć. Haha, chyba kiedyś się mówiło aptekarz, aptekarza, bo to nawet lepiej brzmi, bardziej określa zawód niż tam magister, ale teraz to raczej magister farmacji 😄. 

Panna A: Na Chorwację o ile w ogole wypali. A czemu pytasz ? O tak o czy może masz jakieś rady czy coś? 




Dobrze to dziś już kończę, bo muszę się wyspać trochę przed badaniami. Wstawiam Wam oprócz inspiracji zdj mojego typowego obiadu i mojego palca. 😂 

💗

środa, 29 lipca 2020

3. Apartamenty...

Dzisiaj tylko bilansik, bo cały dzień szukałam apartamentu. Masakra namieszało się. Chcą jechać w 6, zamiast 4 a ciężko coś znaleźć. Coś czuję, że nic z tego nie wyjdzie w końcu.

Bilans:
jogurt nat z borówkami i połowa brzoskwini 149kcal
warzywa mrożone + fasolka szparagowa + sos czosnkowy 218kcal
razem:368kcal

Szkoda mi, że nie zrobiłam ćwiczeń, no ale jak siadłam do ogarniania zeszytu praktyk, jak to ma wyglądać, później szukania apartamentów to przepadłam.
Jutro idę pierwszy i ostatni :D raz na praktyki do apteki, więc musze wstać o 7, co jest zupełnie nie dla mnie. 😂
Później idę do przyjaciółki porozmawiać o tym wyjeździe i do domu.
Muszę zjeść coś więcej bo obawiam się o swoje siły jutro, a chce trzeźwo myśleć w aptece no i będę kierować.
Trzymajcie się ;*


💗

wtorek, 28 lipca 2020

2. Czy mój cel jest nadal aktualny?

Znajomi zaczęli kombinować by jechać w 6 osób zamiast 4, ale nie to mnie zmartwiło. Dzisiaj rozmawiałam z chłopakiem i on bardzo się boi. Chyba zrezygnujemy z tego apartamentu, bo ma zbyt długi okres bezzwrotny. Bezpieczniej będzie zarezerwować coś na last minut. Zapewne będę celować w te same daty lub tydzień wcześniej. Szkoda byłoby stracić tyle kasy bezpowrotnie. Słabe te wakacje w tym roku kurde. Echh

Bilans:
pół serka wiejskiego z ogórkiem kiszonym i papryką 139kcal
warzywa na patelnie z ziemniakami + sos czosnkowy z jogurtu 210kcal
razem: 350kcal

Cwiczenia:
joga na okrągłe plecy 20 min i joga na rozciąganie dolnych partii ciała 15min --> 35min 163kcal
15 min skalpel (część leżąca na tyłek) 163kcal
razem: 326kcal

Póki co idzie lekko, posiłki stabilne, gorzej będzie jak mi się znudzą.

Strasznie się dzisiaj wkurzyłam, lekko mówiąc. Miałam napisać o tym, ale już mi się nie chce wracać do tego bo się uspokoiłam, jeśli jutro znowu mnie trafi, to opiszę.

Możliwe, ze przede mną jeszcze bańka chińska dziś, ale zobaczę czy mi się zechcę, bo już się umyłam, jako że spotykałam się z chłopakiem na chwilę.

Trzymajcie się i nie poddajemy się jeszcze ;*
2/20



💗

poniedziałek, 27 lipca 2020

1. Przeraziłam się na śmierć

Dodaje szybki post, bo przede mną jeszcze prawdopodobnie bańka chińska. 
Ogólnie to miałam pracowity dzień, sprzątałam pokój i robiłam pranie, także cały dzień z głowy, później jeszcze ćwiczenia i zrobiła się 22. Oderwałam się na chwile bo w media markt był jakiś błąd na stronie i ekspres do kawy był po 500zl zamiast 5tys. No ale nie udało mi się kupić bo już za późno się ogarnęła, a jeszcze podczas tego nagle mój kotek spadł z drapaka, który mu kupiliśmy. Przeraziłam się ogromnie, szczególnie jak zobaczyłam, że leci mu troszeczkę krew, strasznie kichał i chyba dlatego ta krew się tak szybko rozniosła, bo możliwe ze tylko coś sobie delikatnie rozciął, ale widok mimo, ze było to kilka krople, był przerażający. Strasznie się o niego zaczęłam bać, chwile był dziwny, chyba go trochę nosek bolał i zaraz poszedł do jedzenia. Obserwuje go teraz cały czas, chwile się przespał na rękach, teraz bawi się tym drapaniem, tyle że położyłam go na podłodze by w nocy nie spadł stamtąd. Biedne dzidzi, jutro pewnie zabiorę go do weterynarza, zobaczę jak będzie się czuł, bo w środę idziemy na odrobaczanie tak czy tak. Teraz już hasa po pokoju. W oczkach tez jest bystry, nie jest otumaniony czy nawet przestraszony, jedynie przez chwile nie wiedział co się dzieje, ech strasznie się przeraziłam. 

Bilans dzisiaj wyszedł taki jaki chciałam, sama nie wiem jak udało mi się go osiągnąć. Tym bardziej, że ostatnio dużo jadłam, to nagła wielka zmiana graniczny z cudem. To chyba ta motywacji by wyglądać na tych wakacjach. 

Bilans
Sok wyciskany z pomarańczy 104kcal
Jabłko małe papierówka 55kcal 
Warzywa mrożone z ziemniakami na patelni grillowej (200g) + sos czosnkowy z jogurtu nat. 179kcal
Razem: 339 kcal

Ćwiczenia: 
Mocne plecy joga z Gosią 10 min
Długie i smukłe nogi joga 15min
Skalpel (bez rozgrzewki) 40min
6 min jogi dynamicznej (nie dokończyłam bo trzęsły mi się wszystkie mięśnie w nogach) 
Razem: 70min ćwiczeń w Fat Secret daje mi to spalonych 552kcal
Zapewne gdybym się tak utrzymała przez 20 dni to schudłabym dobrze. Choć krótkotrwałe, no ale wakacje, kto nie chce wyglądać na nich lepiej...



Chciałabym wrócić do tych ud kiedyś.
Na wadzę po tym czasie bez diety 88.6kg, czyli tak jakby 1.5 miesiąca (bo na początku ważyłam więcej) diety w dupe 🙂 no ale mogłam tez w tym czasi przytyć, także lepiej ze i tak jest jakiś spadek, teraz walczę dalej. Zobaczę co mi z tego wyjdzie. 
Liczę na to, ze w życiu mi się coś przestawi i zostanę na niskich bilansach. 
Trzymajcie się 😘
❤️

niedziela, 26 lipca 2020

0. Wakacji miało nie być

Średnio co drugi wieczór mam zamiar tu coś napisać. Zazwyczaj stwierdzam, że już za późno, a napisanie czegoś z sensie, trochę mi zajmie, ewentualnie jeszcze myśle o tym, że nie ma się czym chwalić. Mówię sobie, jutro zrobisz co trzeba i o tym napiszesz, tymczasem kolejny dzień może być gorszy niż poprzedni. 
Dzisiaj miałam już nic nie pisać, późna godzina do tego już odłożyłam laptopa i pisze z iPada. Złapałam jednak trochę natchnienia. Za chwilkę wyjaśnię co zamierzam. Najpierw zrobię krótki akapit o tym co się ostatnio działo. 

Nie pisałam postu pożegnalnego bo każdego wieczoru myślałam czy to dziś czegoś nie napisać, no ale z powodów wcześniej wymienionych nie doszło do tego. Ostatnio pisałam jakoś przed egzaminem. Zdałam go, chociaż było mega ciężko z czasem. Został mi tylko jeden 10 września (to pierwszy termin). Nie chcieli nam zrobić pod koniec lipca, a za dużo materiału by nauczyć się w tydzień. Jak wszystko podsumować to może jakieś 500-600 zagadnień. Przedmiot to farmakognozja, bardzo dużo o rolnikach, ich składzie chemicznym, zastosowaniu i preparatach. Myśle o tym by założyć bloga i opisywać je wszystkie, wtedy byłoby to z pożytkiem i nie byłoby tylko nudna nauką. Początkowo po egzaminie z dietą nie było jakoś tragicznie, dopiero później coś się zadziało i nie raz sobie poleciałam jakby jutra nie było. 
Z braku zajęcia wzięłam małego rudego kotka, nazwałam go Leonek. Teraz wypełnia mi każdy dzień i szczerze Wam powiem, że nie bardzo mam chęci na cokolwiek innego, najchętniej cały czas patrzyłabym co robi. Poza tym ostatnio kilka razy coś porządkowała w pokoju z myślą „zrobię porządek w życiu to i w diecie się uda”, tylko że u mnie chyba jest odwrotnie. Kiedy jestem na diecie to mam więcej czasu na robienie wszystkiego, zapewne by nie myśleć o jedzeniu. 

Co do diety... nie ukrywam, że mój zapał ostatnimi czasy był nijaki, widziałyśmy to tu dobrze myśle. Niestety kiedy schudnę to zawsze zaczynam się lepiej czuć i nie mam już takiego zapału. Tym razem trochę też namieszał robot kuchenny dla mamy na urodziny, wtedy łatwiej było wszystko zrobić, no ale do rzeczy. 
Nie stawałam jeszcze na wadze, zrobię to jutro, chociaż po niezdrowej kolacji to strach. Chyba jestem wewnętrznie gotowa na to jakie zło mogę zobaczyć. Znowu mam motywacje, a to dlatego, że mam cel. Za 20 dni jadę na wakacje do Chorwacji. Ja, mój chłopak, przyjaciółka i jej chłopak. W takim stanie na plaże nie wyjdę. Tym bardziej, ze moja przyjaciółka jest bardzo chudziutka, a do tego jeszcze trzyma dietę teraz cały czas wytrwale by ten stan utrzymać. Przykładowo nie jada śniadań by oszczędzić kalorie lub w domu nie je dużo by zjeść na mieście. Tym bardziej byłoby mi wstyd. Rozważałam różne opcje. 20 dni to bardzo niewiele, a jeszcze nie wiadomo co zobaczę na wadze. Chciałabym to zrobić powoli, ale nie oszukujmy się w ten sposób to w 20 dni nie zobaczę za bardzo różnicy. Wpadłam dziś na swojego mega starego bloga i spojrzałam ponownie na moje stare bilanse: 300kcal, 100kcal, 200, 500, 0 kcal. Kiedy zobaczyłam to zero to w ogole byłam w szoku bo zapomniałam czym jest Głodówka. Niedawno byłam tu przecież na bilansach ponad 500 zdecydowanie i czułam się jak na głodówce, wiec o co chodzi? Patrząc na to myśle, ze mogę przetrwać te 20 dni w jakimś rygorze. Takie poświęcenie jest warte. Mam tu duża motywacje. Nie chce sobie zaszkodzić, wiec na pewno będę obserwować swój organizm. Jak to zawsze z takiej diety jest wyjście w stronę jojo, no ale zobaczymy jak to będzie. Dobrą zaletą w takim wyjeździe będzie to, że wśród znajomych nie jem tak dużo, także na wakacjach nie będę miała szansy by przesadzić. 
Zatem dokładnie od jutra/dziś (poniedziałek) mam 20 dni by schudnąć ile tylko się da. Wszystko zrobię na maxa. Przygotowałam tabelki i będę sobie zaznaczać. Tabelki: ile kalorii zjadłam, ile spaliłam, czy zrobiłam bańkę chińską (bo chce tez sobie szybko pomoc na cellulit), ile zagadnień na egzamin przygotowałam. Jeśli nie macie ostatnio motywacji to możecie się przyłączyć do moich 20 dni wyzwania na maxa. Odstawię też alkohol, jedynie jeszcze zastanawiam się nad 8 sierpnia, bo wtedy mój brat robi imprezę, a tak to nie będę pić. Jeśli zdecyduje się na niskie bilanse to pewnie niewiele będę musiała wypić by dobrze się bawić. 

Nie wiem czycha jeszcze chciałam napisać, z tego co więcej u mnie to, ostatnio robię duo zakupów odzieżowych, nigdy tyle nie robiłam, ale to takie rzeczy, które będą mi służyły dłużej, a których by, już nie dostała w przyszłym sezonie kiedy skończy się moda, czy tez za rok, mowa tu np o spodniach papier bag, które super mi się noszą, bardzo mi się podobają, a zapewne nie będzie ich w przyszłym roku, choć mogę się mylić. 
Oprócz zakupów to ostatnio się przeziębiłam, wyobraźcie sobie, że rozłożyło mnie po drinkach z lodem robionych w domu. Przez kilka dni byłam tak słaba, że nie mogłam nic robić, wszystko mnie szybko męczyło, zapomniałam już jak to jest być takim osłabionym w chorobie, co jest dziwne, bo przecież ja ciagle jestem chora.

Dzisiaj się już żegnam, jutro sprzątanie, pranie, nauka, ćwiczenia, bańka, kwiatki trzeba podlać, no i zaległości u Was. 
Tak na marginesie, czy któraś z Was miała taki problem, ze jak korzysta z blogspota na telefonie i chce coś komuś skomentować to pojawia się w tym wyborze profilu „konto Google” i w ogole nie da się dodać komentarza bo jakby nie wczytuje profilu? Ani nie da się tego nawet zrobić anonimowo ? 

Trzymajcie się i napiszcie co u Was jeśli macie czas ;*



Zdjęcie Leosiem 
💗


czwartek, 9 lipca 2020

72.

Szybka notka i lecę spać, dopiero skończyłam się uczyć bo już miałam 5% baterii na ipadzie haha

Bilans:
omlet z 2 jajek z masłem orzechowym, powidłam + matcha na mleku migdałowym 150g 550kcal
2 jajka sadzone, ziemniaki, mizeria z jogurtem 325kcal
tosty z szynką mozarellą i bazylią 279kcal
razem: 1154 kcal
pózniej jeszcze chłopak przyniósł mi talerzyk z grilla 4 mini kiełbaski, 3 części bagietki, już nawet o tym zapomniałam haha 400kcal ?

Sporo dzisiaj przerobiłam, więc jestem zadowolona. Ze 143 wzorów zostało mi na jutro 52, ze skryptu było 32 a zostało 10, z tym że dużo też doczytywałam, dodawałam, rozpisywałam. Także jestem zadowolona.

Dobranoc / Dzień dobry ;*


💗

środa, 8 lipca 2020

71.

Bilans:
jajecznica z 2 jajek, szynka, kawałek czerwonej cebuli, pół pomidora 340kcal
bigos z cukinni z piersią 470kcal
sałatka z burakiem 280kcal
razem: 1090 kcal

Nie spodziewałam się takiego bilansu w sumie dzisiaj, ale to dobrze.
Dzisiaj cały dzień spędziłam czytając skrypt. zostało mi 32 strony. Teraz będę wycinać wzory i dopasowywać do nazw. Włączę do tego jakiś serial. Zapomniałam o swoim wyzwaniu i ciekawa jestem jak ja je spełnię siedząc codziennie przy nauce. No zobaczymy, może chociaż połowę.

Dzisiaj to już nie mam nic do dodania, więc żegnam się, dobranoc ;* Lub dzień dobry!



*edit. zapomniałam o mleku do matchy, nie wiem ile kcal, ale + mleko 
💗

wtorek, 7 lipca 2020

70.

Bilans:
bułka grahamka: pół z dżemem morelowym, pół z szynką i pomidorem
kawałek jabłecznika z gałką lodów waniliowych (no wiem nie bardzo)
sushi na pół z mamą
somersby 0%

Dzisiaj mama zaproponowała deser po fryzjerze i sushi na obiad tak jak chciałam. Jakby co to w ostępach czasowych. Bilans nie bardzo dietetyczny, wiem, ale przynajmniej wszystko przed 19. Teraz pewnie jeszcze posiedzę trochę ze skryptem.
Dostaliśmy nieco inf o egzaminie w sobotę, nieco bo większości nie mamy. Ma być 30 pytań, coś mi mówi, że jest bardzo duża baza pytań i by się nie powtarzały to mamy ich tak mało. Od razu to wyglądało jakoś podejrzanie, bo leków jest ponad 140. Ogólnie to są to bardzo ciekawe tematy, lubię te rzeczy o mechanizmach leków, jak działają itp. tyle, że na egzaminie bd najwięcej wzorów, materiał obejmuje ponad 140 wzorów. Bez sensu jak dla mnie,bo to i tak zapomnę i chyba ważniejszy jest mechanizm niż wzór. No ale nie chcę na razie o tym myśleć.

W tym tygodniu stawiam sobie cel: 2,5tys kalorii do spalenia. Takich dodatkowych. Musi to byc orbitrek, bieganie, rower, trening lub ewentualnie spacer. Myślałam o 3, ale najpierw musze zobaczyć jak mi to będzie szło.



Zdecydowanie moje ulubione jedzenie. 
Kiedyś jeszcze uwielbiałam spaghetti, ale teraz sushi wygrywa. 
Pizza też wysoko na podium odkąd poznałam tą dobrą. 
Macie jakieś ulubione jedzenie?

💗

poniedziałek, 6 lipca 2020

69.

Bilans niedziela:
jogurt skyr z papierówką
piwo smakowe mango z cytryną Reds
lód w rożku
sushi (jbc nie całość ze zdj na insta 😂)

Bilans poniedziałek:
Pół grahamki z masłem i dżemem morelowym
Omlet z 2 jajek i płatek owsianych z masłem orzechowym i powidłami śliwkowymi
polędwiczki w sosie jogurtowo-koperkowym z ziemniakami, pomidor z jogurtem
2 kromki chleba żytniego, masło, plaster szynki, plaster sera, pomidor
miseczka sałatki greckiej z małą bułką

Bilanse bez kcal, bo nie jestem w stanie policzyć niektórych rzeczy.
Dzisiaj rano miałam ochotę na czekoladę z szafki, dlatego śniadania są takie na słodko.
Sałatka grecka wyszła tak dodatkowo, bo tata zrobił.
Ogólnie to dzisiejszy dzień spędziłam w wannie. Poparzyło mnie słońce nad jeziorem. Najgorzej jest z twarzą. Jak zwykle na szybko opalanie :)
Poza tym bardzo miły weekendzik, fajna imprezka w sobotę.
Pouczyłam się też dzisiaj, może zaraz jeszcze coś doczytam jak mi się ipad podładuję, bo inaczej to tylko serial.
Jutro wiozę mamę do fryzjera, bo ona boi się jeździć w większych miastach sama. Mamy w planach wziąć sushi na obiad lub obiadokolację, zobaczę jaka to będzie porcja. Poza tym będę czytać skrypt.

Trzymajcie się ;*


💗

sobota, 4 lipca 2020

68.

Dodaję post bardzo szybciutko, zanim przyjdzie mój chłopak bo jedziemy spontanicznie do domku nad jezioro kolegi. Także trochę mnie zaskoczyła dzisiaj moja przyjaciółka, jutro mamy iść się opalać, a ja to taka średnio nie bardzo gotowa na to by się odkrywać. Szczególnie po tym, że wcześniej schudłam i kilka kg wróciło, niby niewiele, ale ponoć po takiej diecie wraca sam tłuszczyk szybko. Na szczęście zdążyłam zrobić trening.

Bilans:
Grahamka z szynką i pomidorem
Jajecznica z cebulką czerwoną, szynką, pomidorem i chleb
Schab grillowany, ziemniaki, surówka z marchwi, jabłka i jogurtu
będzie jeszcze:
sałatka z rukolą, burakiem, piersią, sosem z musztardy (ale niedużo)
wino (nie wiem jaka objętość)

Nie jestem w stanie teraz na szybko policzyć kalorii, to jest dieta od dietetyczki, więc mniej więcej tyle co codziennie, bez wina to może być trochę mniej bo nie jadłam banana, jabłka, zmniejszyłam ilość ziemniaków i na kolację też wezmę sobie mniej bo jednak to winko.

Dzisiejszy trening na brzuch. Nie był jaki bardzo potliwy, bardziej bolesny, szczególnie przy opuszczaniu nóg. Poza tym było okej.
Zrobiłam jeszcze tiffany boczki, żeby spalić trochę więcej kalorii, to takie bardziej fitness, cardio, więcej ruchu. Może dziś potańczę też haha. 

Pouczyłam się też trochę także dobrze dzisiaj było.
Teraz lecę się szykować dalej. 
Trzymajcie się kochane ;* 

piątek, 3 lipca 2020

67.

Miałam dzisiaj lekko nieprzyjemną sytuację, która przypomniałam mi tylko o tym o czym pamiętać nie chciałam.
Stałam przy kasie w sklepie z chłopakiem a za nami stanęła dziewczyna, z którą nie gadam jakieś jeju 5 lat... Znam ją jakby od przedszkola, ale zakolegowałyśmy się dość blisko choć na chwilę dopiero w liceum. Ona przepisała się do mojej szkoły, mnie to cieszyło bo akurat zaczęłyśmy się dobrze dogadywać a tu taka wiadomość. W sumie to złapałyśmy jakiś kontakt na wycieczce szkolnej.  Nie wiem czy to był przypadek. Później się pokłóciłyśmy, nawet ciężko mi teraz powiedzieć o co. Później to już emocję wzięły górę i zachowywałam się tak jak już nigdy nie chcę się zachowywać. Powiedziałam coś czego nie powinnam powtórzyć, jedna rzecz utkwiła mi najbardziej, chociaż gdy do mnie dzwoniła to brzmiało jakbym mówiła jeszcze więcej, no ale nie wiem. Nie mogę teraz zaprzeczać, bo nie pamiętam już tego wszystkiego. Żałuję bardzo, szkoda mi tej relacji po prostu. Znowu ta sama sytuacja u mnie. W zeszłym roku napisałam do niej smsa by ją przeprosić, pogadać, ale chyba też źle to ujęłam. Miała rację i to ja się zachowałam chujowo po wszystkim, niestety, ale czasu nie cofnę. Przeprosin nie przyjęła, była zła, no też się nie dziwię w ogóle. Miała mi kiedyś odpisać na to wszystko jak się zastanowi, czy w ogóle odpisywać. Nie odpisała, także wniosek jest jeden, po prostu nie chce. Jakoś nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak mnie nienawidzi? Nie wiem czy to dobre słowo, ale może. Przykro mi, że nie da się już tego uratować, choć jej pewnie było jeszcze bardziej przykro kiedy została jakby odsunięta.
Nie sądziłam, że będę kiedyś tak żałować tych słów. Dobrze pamiętam tą sytuację.
Siedziałyśmy we trzy na historii, gadałyśmy. Ja zaśmiałam się do A. że nie wiem czy D. (ta koleżanka, z którą nie gadam) chciałaby się z nią kolegować. No i ta zaczęła dopytywać co mówiła. To ja mówię, że nie powiem. Siedziała z nami jeszcze K., której powiedziałam wcześniej o tym. No i A. tak męczyła i mnie i K. i w końcu powiedziałam, że dobra, jak Ci K. powie to niech mówi, ja nie będę mówić. No i powiedziała. Myślę, że wtedy A. stanowczo odsunęła się od D., chociaż tak naprawdę nigdy się nie kolegowały, nie lubiły jakoś czy coś, chodziło raczej o sam fakt, że dowiedziała się czegoś i to zmieniło jej pogląd na nią. Chodziło o zdanie w stylu "Przecież A. nie jest taka mądra w cale...". Takie obraźliwe, powiedziała D., ja nie nic nie mówiłam, akurat też byłam pokłócona z A., później to wyszło przeze mnie. Być może jeszcze coś powtórzyłam, nie pamiętam, to zapamiętałam, bo poczułam od razu, że lepiej było tego nie robić. Później to ja już w sumie zapomniałam o wszystkim i myślałam, że jest trochę lepiej, nie interesowało mnie też życie D., kiedy naglę pewnego dnia, telefon, odebrałam wybudzona ze snu i usłyszałam o sobie co nieco. Nie powiem, że w niektórych rzeczach się nie myliła. Nie cofnę czasu, nie oddam jej roku liceum. Nie uważam, że była też święta, no ale ja swojego zachowania też żałuję, było to po prostu dziecinne. Później też nie raz żartowałam coś, chociaż raczej niegroźnie, typu nie wyciągnę pierwsza ręki, bo nie mam ręki. Tyle, że wszystko powtórzone pocztą pantoflową brzmi inaczej u adresata. Chciałam się z nią spotkać i pogadać, ale nie mogę też jej zmuszać, pisać, robić niewiadomo co, choć myślałam o tym, bo to też mija się z celem skoro jest tak źle nastawiona. Kiedy napisałam do niej rok temu, to odpisała mi m.in., że nie jest nawet w stanie do końca uwierzyć, że nie piszę tego siedząc w swoim "towarzystwie" i śmiejąc się. Co znowu bardzo źle o mnie świadczy właściwie. Wydaje mi się, że takie zachowanie kiedyś to był taki mechanizm obronny, zamiast pokazać, że na czymś mi zależy, udawałam, że to dla mnie nieważne. Później tak to było odbierane. Czasu nie cofnę, ech... chciałabym coś z tym zrobić, ale nic na przymus, chociaż męczy mnie to i wydaje mi się, że jej też może nie być łatwo z tym . Właśnie wracając do sytuacji z dziś, ze sklepu. Powiedziałam mojemu chłopakowi cześć (to normalne, znają się, nie kłócili się) i stanęła za nami w kolejce, tylko że chyba nie wiedziała, że ja też jestem. Później jak stałam to nie tak, że się na nią patrzyłam, bo to głupio, ale przez kilka minut po kilka razy patrzyłam, myślałam, że może się spojrzy, chociaż trochę się tego bałam, to jednak na to liczyłam. No ale ona nawet nie patrzyła w moją stronę specjalnie, tylko bardziej gdzieś przed siebie lub w dół, wcześniej jeszcze w telefon. Także ewidentnie mnie nienawidzi. ...
Niedawno, kiedy tak rzadko dodawałam posty, napisałam, że chyba chcę się z Wami czymś podzielić, ale nie napisałam tego. Chodziło mi o nią. Myślałam wtedy o niej bardzo dużo. Jesteśmy z jednego małego miasta. Ona często jeździ rowerem, ja też, myślałam, że może na nią wpadnę jakoś, myślałam nawet o tym by wtedy do niej zagadać, ale nie spotkałam jej i jak teraz na to patrzę to może i lepiej, bo tylko bym wyszła na nienormalną osobę, która nie chce jej dać spokoju, mimo że wysłała bardzo czytelny sygnał.
Ciekawi mnie też, czy nienawidzi mnie jakoś fazowo, czy tak cały czas, czy bardziej od jakiegoś momentu jeszcze później. Usunęłam ją dawno temu ze znajomych na fb i później przez przypadek chcąc zobaczyć jej zdjęcie profilowe zaprosiłam ją. Nie zdążyłam nawet się ogarnąć, a już przyjęła. Ja chyba bym nie przyjęła kogoś kogo nienawidzę, z kim jak mówiła, nie chce mieć nic wspólnego, no i tym bardziej skoro ten ktoś mnie usunął. Niby głupi przykład, ale dziwna sytuacja.
Chyba tęsknie i nie potrafię się pożegnać, tym bardziej kiedy jednak są takie szansę, że się gdzieś spotkamy. Ech, czemu ja musiałam zrobić tyle rzeczy i tak sobie skomplikować.

Bilans:
25 13 9
Śniadanie: Bułka grahamka, masło dżem. maślanka z malinami 336 kcal
2 Śniadanie: Omlet z masłem orzechowym i dżemem 444kcal
Obiad: Łosoś na parzę, ziemniaki, surówka 490kcal
Kolacja: Jogurt nat. z jagodami i migdałami 260kcal
Razem: 1530 kcal
-272kcal 4km 6670 kroków

Byłam na spacerze z chłopakiem, coś ostatnio mi pasują te spacer, do tego to niebo jest takie piękne. Może zacznę się sama wybierać.
Trzymajcie się ;*





💗

czwartek, 2 lipca 2020

66.

Dzisiejszy dzień udany, tylko wstałam trochę późno, dopiero o 13. W ogóle nie słyszałam budzika, nie wiem jak to się dzieje bo to już drugi dzień pod rząd. Chyba muszę zmienić dźwięk. Przez to pominęłam pierwszy posiłek.

Bilans:
2 Śniadanie: Ryż jaśminowy z awokado, żurawiną, jogurtem i brokułami 389kcal
Obiad: Pierś z kurczaka grillowana, batat, groszek z marchewką, papryka, sos czosnkowy 581kcal
Kolacja: Serek ziarnisty z pomarańczą, słonecznikiem i migdałami 290
Reds Mango i pomarańcza 225kcal
Razem: 1485 kcal


To piwo takie niepotrzebne, ale poszłam na długi spacer z koleżanką a później stwierdziłyśmy, że wypijemy coś lekko to wybrałam coś owocowego z myślą o tym, że może mieć mniej kcal.
Zrobiłam też trening na ręce i nieco brzuch przed kolacją. Złożyłam go z rozgrzewki joja, ćwiczeń Romee i Rebecci Louise. Składając to wydawał się bardzo długi, kiedy zaczęłam go robić zmartwiłam się, że jest za słaby, ale pot na moich oczach na końcu uświadomił mi, że jest w sam raz. 😂💦


Spacer to 4km, -268kcal, także miejsce na to piwko zrobiłam dodatkowo. :D 

Ułożyłam już bilans na kolejne trzy dni, mam nadzieję, że będzie mi pasował. :) 
Trzymajcie się ! ;* 

💗

środa, 1 lipca 2020

65.

Dzisiaj dzień bez ćwiczeń, ale za to bilansik dobry i nauki trochę było.

Bilans:
10512
Śniadanie: pasta z awokado i jajka na waflach ryżowych 246kcal
2 Śniadanie: Sałatka z serka ziarnistego z dodatkami ( zdjęcie i skład na instagramie) 418kcal
Obiad: 2 jajka sadzone, ziemniaki, fasolka szparagowa 323kcal
Kolacja: shake: maślanka, truskawki, mleko sojowe czekoladowe + kromka chleba tostowego graham z masłem orzechowym i dżemem 329kcal
Razem: 1316kcal

Coś dzisiaj mniej mi wyszło, zawsze zapominam o owocach do obiadu. Czuję się teraz głodna, a nie wiem czy to dobrze na dłuższą metę.
Dzisiaj pomagałam na egzaminie z toksykologii rok wyżej, później pisałam swój. Poza tym to przygotowywanie posiłków zajmuje trochę czasu. Wieczorem naszła mnie chęć na poczytanie notatek do egzaminu, więc spędziłam tak kilka godzin, jak teraz liczę to około 4 nawet.
Trochę taki dzień rozwalony przez te egzaminy.

Dzisiaj to już chyba tylko coś obejrzę i pójdę spać.
Trzymajcie się ;*







💗

CZY KTÓRAŚ Z WAS MA NA IMIĘ SARA ? 
Czy któraś ogladala kiedyś małą księżniczkę? 😂

0

Witajcie,  Trochę mnie tu nie było. Chciałabym napisać, że tyle się u mnie zmieniło, ale jak się nad tym zastanowię to właściwie wszystko je...