piątek, 3 lipca 2020

67.

Miałam dzisiaj lekko nieprzyjemną sytuację, która przypomniałam mi tylko o tym o czym pamiętać nie chciałam.
Stałam przy kasie w sklepie z chłopakiem a za nami stanęła dziewczyna, z którą nie gadam jakieś jeju 5 lat... Znam ją jakby od przedszkola, ale zakolegowałyśmy się dość blisko choć na chwilę dopiero w liceum. Ona przepisała się do mojej szkoły, mnie to cieszyło bo akurat zaczęłyśmy się dobrze dogadywać a tu taka wiadomość. W sumie to złapałyśmy jakiś kontakt na wycieczce szkolnej.  Nie wiem czy to był przypadek. Później się pokłóciłyśmy, nawet ciężko mi teraz powiedzieć o co. Później to już emocję wzięły górę i zachowywałam się tak jak już nigdy nie chcę się zachowywać. Powiedziałam coś czego nie powinnam powtórzyć, jedna rzecz utkwiła mi najbardziej, chociaż gdy do mnie dzwoniła to brzmiało jakbym mówiła jeszcze więcej, no ale nie wiem. Nie mogę teraz zaprzeczać, bo nie pamiętam już tego wszystkiego. Żałuję bardzo, szkoda mi tej relacji po prostu. Znowu ta sama sytuacja u mnie. W zeszłym roku napisałam do niej smsa by ją przeprosić, pogadać, ale chyba też źle to ujęłam. Miała rację i to ja się zachowałam chujowo po wszystkim, niestety, ale czasu nie cofnę. Przeprosin nie przyjęła, była zła, no też się nie dziwię w ogóle. Miała mi kiedyś odpisać na to wszystko jak się zastanowi, czy w ogóle odpisywać. Nie odpisała, także wniosek jest jeden, po prostu nie chce. Jakoś nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak mnie nienawidzi? Nie wiem czy to dobre słowo, ale może. Przykro mi, że nie da się już tego uratować, choć jej pewnie było jeszcze bardziej przykro kiedy została jakby odsunięta.
Nie sądziłam, że będę kiedyś tak żałować tych słów. Dobrze pamiętam tą sytuację.
Siedziałyśmy we trzy na historii, gadałyśmy. Ja zaśmiałam się do A. że nie wiem czy D. (ta koleżanka, z którą nie gadam) chciałaby się z nią kolegować. No i ta zaczęła dopytywać co mówiła. To ja mówię, że nie powiem. Siedziała z nami jeszcze K., której powiedziałam wcześniej o tym. No i A. tak męczyła i mnie i K. i w końcu powiedziałam, że dobra, jak Ci K. powie to niech mówi, ja nie będę mówić. No i powiedziała. Myślę, że wtedy A. stanowczo odsunęła się od D., chociaż tak naprawdę nigdy się nie kolegowały, nie lubiły jakoś czy coś, chodziło raczej o sam fakt, że dowiedziała się czegoś i to zmieniło jej pogląd na nią. Chodziło o zdanie w stylu "Przecież A. nie jest taka mądra w cale...". Takie obraźliwe, powiedziała D., ja nie nic nie mówiłam, akurat też byłam pokłócona z A., później to wyszło przeze mnie. Być może jeszcze coś powtórzyłam, nie pamiętam, to zapamiętałam, bo poczułam od razu, że lepiej było tego nie robić. Później to ja już w sumie zapomniałam o wszystkim i myślałam, że jest trochę lepiej, nie interesowało mnie też życie D., kiedy naglę pewnego dnia, telefon, odebrałam wybudzona ze snu i usłyszałam o sobie co nieco. Nie powiem, że w niektórych rzeczach się nie myliła. Nie cofnę czasu, nie oddam jej roku liceum. Nie uważam, że była też święta, no ale ja swojego zachowania też żałuję, było to po prostu dziecinne. Później też nie raz żartowałam coś, chociaż raczej niegroźnie, typu nie wyciągnę pierwsza ręki, bo nie mam ręki. Tyle, że wszystko powtórzone pocztą pantoflową brzmi inaczej u adresata. Chciałam się z nią spotkać i pogadać, ale nie mogę też jej zmuszać, pisać, robić niewiadomo co, choć myślałam o tym, bo to też mija się z celem skoro jest tak źle nastawiona. Kiedy napisałam do niej rok temu, to odpisała mi m.in., że nie jest nawet w stanie do końca uwierzyć, że nie piszę tego siedząc w swoim "towarzystwie" i śmiejąc się. Co znowu bardzo źle o mnie świadczy właściwie. Wydaje mi się, że takie zachowanie kiedyś to był taki mechanizm obronny, zamiast pokazać, że na czymś mi zależy, udawałam, że to dla mnie nieważne. Później tak to było odbierane. Czasu nie cofnę, ech... chciałabym coś z tym zrobić, ale nic na przymus, chociaż męczy mnie to i wydaje mi się, że jej też może nie być łatwo z tym . Właśnie wracając do sytuacji z dziś, ze sklepu. Powiedziałam mojemu chłopakowi cześć (to normalne, znają się, nie kłócili się) i stanęła za nami w kolejce, tylko że chyba nie wiedziała, że ja też jestem. Później jak stałam to nie tak, że się na nią patrzyłam, bo to głupio, ale przez kilka minut po kilka razy patrzyłam, myślałam, że może się spojrzy, chociaż trochę się tego bałam, to jednak na to liczyłam. No ale ona nawet nie patrzyła w moją stronę specjalnie, tylko bardziej gdzieś przed siebie lub w dół, wcześniej jeszcze w telefon. Także ewidentnie mnie nienawidzi. ...
Niedawno, kiedy tak rzadko dodawałam posty, napisałam, że chyba chcę się z Wami czymś podzielić, ale nie napisałam tego. Chodziło mi o nią. Myślałam wtedy o niej bardzo dużo. Jesteśmy z jednego małego miasta. Ona często jeździ rowerem, ja też, myślałam, że może na nią wpadnę jakoś, myślałam nawet o tym by wtedy do niej zagadać, ale nie spotkałam jej i jak teraz na to patrzę to może i lepiej, bo tylko bym wyszła na nienormalną osobę, która nie chce jej dać spokoju, mimo że wysłała bardzo czytelny sygnał.
Ciekawi mnie też, czy nienawidzi mnie jakoś fazowo, czy tak cały czas, czy bardziej od jakiegoś momentu jeszcze później. Usunęłam ją dawno temu ze znajomych na fb i później przez przypadek chcąc zobaczyć jej zdjęcie profilowe zaprosiłam ją. Nie zdążyłam nawet się ogarnąć, a już przyjęła. Ja chyba bym nie przyjęła kogoś kogo nienawidzę, z kim jak mówiła, nie chce mieć nic wspólnego, no i tym bardziej skoro ten ktoś mnie usunął. Niby głupi przykład, ale dziwna sytuacja.
Chyba tęsknie i nie potrafię się pożegnać, tym bardziej kiedy jednak są takie szansę, że się gdzieś spotkamy. Ech, czemu ja musiałam zrobić tyle rzeczy i tak sobie skomplikować.

Bilans:
25 13 9
Śniadanie: Bułka grahamka, masło dżem. maślanka z malinami 336 kcal
2 Śniadanie: Omlet z masłem orzechowym i dżemem 444kcal
Obiad: Łosoś na parzę, ziemniaki, surówka 490kcal
Kolacja: Jogurt nat. z jagodami i migdałami 260kcal
Razem: 1530 kcal
-272kcal 4km 6670 kroków

Byłam na spacerze z chłopakiem, coś ostatnio mi pasują te spacer, do tego to niebo jest takie piękne. Może zacznę się sama wybierać.
Trzymajcie się ;*





💗

1 komentarz:

  1. Ja ostatnio szaleje z teleskopem. Świetne to. Co do sytuacji z koleżanką. Musi mieć duże kompleksy skoro tyle czasu rozkminia twoje ewidentnie niemadre zachowanie. Może nie ma innych przyjaciół i bardzo liczyła że się do Was wkreci? Bywa. Musi się sama sobą najpierw zająć .

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję <3

0

Witajcie,  Trochę mnie tu nie było. Chciałabym napisać, że tyle się u mnie zmieniło, ale jak się nad tym zastanowię to właściwie wszystko je...