Bilans:
Jabłko 150g - 75kcal
Bigos domowy 240g - 218kcal (nie wiem dokładnie, jego skład to kapusta kiszona, niewiele mięsa, cebula zasmażana i trochę mąki), ziemniaki 184g - 160kcal
Pół grahamki 36g - 95kcal, masło 5g - 37kcal, polędwica sopocka 17g - 21kcal, pomidor 33g - 6kcal
Koktajl: Banan 96g - 93kcal, alpro sojowy migdałowy 100g - 32kcal, vitanella 15g - 9kcal, masło orzechowe 5g - 30kcal
razem: 776 kcal
Kiedy robiłam ten koktajl to myślałam, że podbije mi bilans do ponad 800. Nie wiem czy chciałam by mi tyle podniósł, chyba oswajam się z tą 7, ale nie chce też niedługo napisać, że zjebałam i się objadłam, bo nie umiałam zacząć odpowiednio.
Ćwiczenia:
Orbitrek: 61min, 22,72km, 500kcal
Deska 3 x 30s
Przysiady x 50
Joga - wysmuklanie nóg
Bardzo polecam kolejną jogę z tego samego profilu co wczoraj. Dla mnie trudniejsze ćwiczenia niż te do szpagatu, bo dochodzi równowaga i jednak napięcie tych mięśni przez pewien czas, pozostanie w bezruchu. To trochę wymaga.
Przysiady robi mi się zadziwiająco łatwo, powoli przestaje czuć cokolwiek, chyba będę musiała zwiększyć ich ilość, ale nie tak szybko, bo może mi się odechcieć.
Przy desce ślizgają mi się ręce, chyba muszę podkładać ręcznik na matę, ale ogólnie coraz lepiej.
Ćwiczenia na orbitreku były dzisiaj dość przyjemne, postanowiłam trochę pociągnąć, chyba zmotywowała mnie dzisiejsza waga. Spodziewałam się trochę więcej, bo na początku zawsze traci się wodę, a tu takie tam 1kg z drobnym hakiem. Nadal dobrze, w końcu to były 3 dni, ale kiedyś było bardziej spektakularnie. Nie wiem jakim cudem kiedyś w tydzień schodziło 5kg, jak mogło mi się zatrzymywać aż tyle wody.
Zauważyłam, że robie się trochę nerwowa w domu, do tego wieczorem zaczyna mnie boleć głowa od zmęczenia. Może powinnam też poszukać jakiejś jogi rozluźniającej...
Jeszcze jedna sprawa o której chce wspomnieć, choćby sama dla siebie. Odezwała się do mnie przyjaciółka, z którą bliższy kontakt się urwał, bo jak myślę moje towarzystwo nie było jej potrzebne. Kto inny był wygodniejszy, zresztą to był już może 3 raz, więc kiedyś musiałam sobie powiedzieć dość starań. Mimo, że bardzo mi zależało, pewnie nadal zależy. Wysłała mi screena, czegoś co mnie dotyczyło i napisała, że może będę zainteresowana to mi wysyła, to był taki żart, coś z czego wcześniej sobie śmieszkowałyśmy, kiedy miałyśmy inny kontakt. Dziwie się, ale zasmuciło mnie to. Poczułam się zakłopotana. Nie wiem, nie potrafię tak tkwić w czymś połowicznie, ale całkowite zerwanie relacji nie chodzi w grę, bo po takich akcjach czuję się jeszcze gorzej. Jednak zasmuciło mnie to, staram się to poukładać, nie robić sobie nadziei, że będzie jak dawniej. Nawet jeśli na chwile byłoby dobrze, to pewnie znowu po czasie zrobiłaby to samo, a to dla mnie bardzo ciężkie. To było jak rozdrapanie rany. Podświadomie nie chce by to się skończyło, by już nie było do czego wracać, ale obawiam się, że tak właśnie powinno się stać. Nie wiem o co jej chodzi i co ona myśli, przeważnie nie rozmyśla o takich rzeczach, więc może to ja nadinterpretuje.
Jednak wyszedł mi znowu dugi post, nie umiem pisać krótko, taka jestem.
Znalazłam dziś kilka fajnych sformułowań na jednym z blogów, jeden sobie zapisałam, po inny muszę wrócić, bo też bardzo mi przypasował. "Brak planu to planowanie porażki." Bardzo słuszne, dlatego zamierzam zaplanować bilanse na święta.
Trzymajcie się
💗
Bardzo dobry bilans! Muszę chyba w końcu zacząć liczyć kalorie, ale boję się, bo u mnie za długo się to nie sprawdza i zacząć działać z tą jogą...
OdpowiedzUsuńCo do Twojej przyjaciółki, wiesz myslę, ze czasami za szybko nazywamy kogos przyjacielem i ze to niestety tylko kolezanka i do takiej rangi powinnas ją przypisać. Przyjaciel wg mnie jest to ktos kto Cie nie wystawi, a z tego co czytam Ona to zrobiła. Oczywiście bywa tak, że nie zawsze mamy czas dla bliskich, ja z moją przyjaciolka juz od dawna nie rozmawiam codziennie, ale obie mamy duzo na glowie i rozumiemy to, a tu z tego co widze to jest zupelnie inna sytuacja