Bilans:
Berlinka chilli 122kcal, musztarda 9kcal
Mięso mielone z szynki grillowane 165g-239kcal, ziemniaki 140g-122kcal, kapusta kiszona 140g-45kcal, keczup 36kcal
Wino Liebfraumilch 470g - 385kcal
Razem: 949kcal
Gdyby to wino mogło się nie liczyć... Alkoholu po co ci kalorię?
Bilans byłby ładniejszy bez wina, no ale czasem trzeba się spotkać na kamerce z koleżanką, by nie stać się zbyt aspołeczną, a ostatnio mam do tego skłonności. Jutro spotkanie z przyjaciółką. Normalnie nie rozrabiam wina wodą (to zbrodnia) ale dzisiaj musiałam, jutro pewnie dodam jeszcze więcej wody, chyba że zmienię trunek. Alkoholu nie miej kalorii.
Ciesze się chociaż z tego, że nie szaleje za jedzeniem, nawet po wypiciu. Jakoś jest bo jest, przyzwyczaiłam się, ze ostatnio bez kolacji, ten burger to był wyjątek, gdyby nie ta przejażdżka to by się bez niego obyło.
Ciekawe jak waga jutro, wydaje mi się, że może pójść w górę lub się zatrzymać, jutro powinien mi się zacząć okres, a do tego po alkoholu zatrzymuje mi się woda i jestem spuchnięta, co okropnie widać po twarzy.
Jakoś to będzie, oby do przodu, wierzę że mogę, bo już się jakoś posuwam naprzód, nie stoję. Właściwie to każdy dzień bez zachcianek, słodyczy, podjadania, jedzenia na noc powinien być już dla mnie dniem udanym, więc co narzekać. Będzie dobrze, u mnie, u Was, z każdym dniem jest nam lepiej, nawet jak wydaje się, że nie.
Stolen Here
Leżę teraz w łóżku już i tak sobie jeszcze myślę, że to może być ten moment, ten w którym dobrze się rozpędziłem i nastawiłam, rozkręca się, przyzwyczaiłam się, wyczułam, to moje, kontrola jest. To może być to, ta zmiana i siła, choć nie chce zapeszyć, bo może tylko za łatwo idzie i tak mi się wydaje. Burger i wino mówią, ze to nie to, ale ten spokoj w środku, opanowanie w tej chwili i przy przygotowywaniu posiłków mówią, że się zaczęło. Oby to było to.
💗
Trzecie i czwarte zdjęcie są absolutnie moje jeśli chodzi o gust i estetykę, chociaż jeśli chodzi o czwarte to cycki za duże, jakoś tak preferuję deski i cieszę się z tego co mam (a raczej czego nie mam). Jeśli chodzi o alkohol to akurat przy pierwszym piciu w naturze się zorientowałam, że piwo bezalkoholowe ma mniej kalorii, wpływ bardzo podobny (to naprawdę jest kwestia psychiki) i zgodne z tym, do czego aktualnie dążę. Wino czasem kupuję również bezalko. Polecam. :) Ja mam dzisiaj nockę nieprzespaną a niedługo na bieganie :) wyśpij się za mnie też, dziękuję za link!
OdpowiedzUsuńTrzeba czasami troszke sie napić dla relaksu. I tak bilans wyszedł super, więc nie przejmuj się aż tak tym.
OdpowiedzUsuńSuper, że widzisz zmiany sama w sobie, to jest najważniejsze. Oby to szło tylko do przodu. Trzymaj się cieplutko
Czyżby wino z maryjką? ;) Też lubię wino, ale niestety u mnie alkohol potęguje chęć jedzenia, więc na diecie odpada. A Ty super dajesz radę :) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńTak tak dokładnie :D
UsuńCzasami chlać trzeba, bo tak chce wola nieba. Amen.
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjecie mega❤❤
OdpowiedzUsuńU mnie leki i alkohol zawsze powodowały apetyt ;) więc podziwiam!
OdpowiedzUsuńU mnie ogólnie też, ale jak się zaprę i mam akurat tą siłę to mogę, jak stracę kontrolę to nie przejdzie, ale gdzieś tam jeszcze jasność umysłu póki co jest. :D
Usuń