sobota, 11 kwietnia 2020

12.

Nie wierzę, że jest już ta godzina. Skoro mamy tyle czasu na tym wolnym, to niech mi ktoś powie, gdzie jest ten mój czas? Ja samo go chyba nie znajdę.

Także krótko.
Nie wiem co będzie jutro, właściwie dziś. Co chwile mi się zmienia. Wczoraj ułożyłam plan, co i ile zjem, dzisiaj pomyślałam, a czuję, że mam wyjebane, czemu by nie zrobić sobie dnia wolnego. Później zaczęłam myśleć, czy nadal mam ochotę by cokolwiek jeść, przyszły sprawy do głowy, które mówiły, że nie warto. Później znowu dylemat, a może by zjeść rano mało, poopalać się, poćwiczyć, zobaczyć co będzie później. No karuzela.
Stwierdziła, zobaczę co robi reszta. Może mnie coś natchnie. Wchodzę, sprawdzam, różne obozy. W każdy widzę sens.
1.Zjem mało, super będę się lepiej czuć ze sobą, nie zaburzę kontroli, będę bliżej do celu, organizm nie zwariuje.
2.Nie będę się jutro przejmować kaloriami, spoko, zjem te różne dobre rzeczy, może nie jakoś przesadnie, ale zjem, będzie mi miło, będzie mi fajnie, przez chwilę, zaraz umysł zaczął podpowiadać, zjedz, zjedz, wiesz że wtedy Twój metabolizm nabierze tempa, taki cheat day. Aha, jasne.
No i nadal nie wiem co zrobię, niech mnie samo poniesie, za nic nie będę się winić (a przynajmniej nie chce) jak mnie poniesie jutro, trudno, spale to po świętach najwyżej, zobaczymy co będzie. Zachowam kontrolę nad swoim umysłem, bo jeśli już będę jeść to świadomie, odmawiając sobie nadmiaru i rzeczy, bez których mogę się obejść, bo zobaczę je też po świętach. Jakoś to będzie bo i tak wyjdę na prostą i kropka.

Bilans:
Chleb żytni 30g-69kcal, ćwikła 28g-14kcal, sałatka jarzynowa 170g-236kcal =319kcal
Grahamka 40g-106kcal, humus 16g-43kcal, ogórek kiszony 12g-1kcal, keczup 12g-17kcal, jajko na twardo 47g-65kcal = 232kcal
Makowiec 40g- 125kcal, papryka czerwona 90g-29kcal
Sałatka jarzynowa 140g-195kcal
Razem: 900kcal

Kto by się spodziewał takiej dokładnej liczby. Ogólnie to myślałam, że dzisiejszy bilans będzie skopany, dobrze, że się w porę ogarnęłam. To wina moja i sałatki. Tak szybko dobiła bilans, a była taka dobra, że ciągnęło. Dobrze, że się opamiętałam, w pewnym momencie pomyślałam, hola hola, to sobota, nie niedziela, jak chcesz odwalić, to nie dzisiaj.
Późnym wieczorem nachodziły mnie myśli by coś zjeść jeszcze, ale łatwo było je odpędzić. Nie i koniec. Jak to możliwe, że teraz umiem powiedzieć nie, a wcześniej co tylko pojawiło się w mojej głowie, to musiałam to zjeść, choćbym musiała postawić wszystkich na równe nogi i zorganizować by mi to załatwili (czyt. mojego chłopaka). Mam nadzieję, że jutro tego w taki sposób nie zaprzepaszczę, bo bez kontroli tu to nigdzie nie dojdę.

Ćwiczenia:
Orbitrek: 62:33, 22.73km, 500kcal

Dzisiaj bez jogi, bo ledwo weszłam na ten orbitrek dzisiaj by przemęczyć te 500 kcal. Już za dużo tego sprzątania. Dzisiaj przy myciu podłogi miałam dobrą jogę. Nie wiedziałam, że mogę być taka gibka jak chce :). Ćwiczenie jogi na pewno się przydaje do mycia podłóg, to macie już potwierdzone, a jak reszta efektów, to się okażę.

Byłoby chyba na tyle dzisiaj. Jakąś mam dzisiaj dziwną wenę, aż nie poznaję swojego stylu pisania. Nieco tu ironii, nieco wyjebane w los i życie, carpe diem itd.

Spokojnych Świąt!
(Już nie sprawdzam dzisiaj tekstu czy nie ma sprzeczności, powtórzenia są na pewno, błędów oby nie było, zbyt zmęczona jestem. )








Dodaje więcej thinspiracji z okazji świat i serników. 😆
Wybaczcie taki dzisiaj wypaczony humor. 
💗 



4 komentarze:

  1. Też jestem za tym zjedz małe porcje to na co masz ochotę, pocwiczysz wieczorem a jutro np bilans zmniejszysz
    Może być tak że jak czegoś sobie odmówisz a bardzo chcesz to później zjesz 2x tyle
    Lepiej poluzować pozwolić sobie na drobne przyjemności i kontynuować walkę
    A jak robią ci co zjadają 10.000kcal
    Dzień wcześniej jedzą mniej i kilka dni po też i dzięki temu nie zmienia im to wagi w skali tygodnia
    Trzymam kciuki 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Podeszłam do wyszczuplającej. Zdecydowanie muszę popracować nad zamykaniem się w danej pozycji - lubię statyczne ćwiczenia ale nie lubię kiedy nie wiem co robić - a tak jest zawsze na początku. Pocieszam się, że mimo dobrnięcia tylko do połowy potem pobiegałam w domu godzinę i poćwiczyłam także aktywność była. Na pewno się jeszcze z Małgosią spotkam, wartościowy materiał!
    Podziwiam Twoją zdolność do aktywnego, zaangażowanego komentowania. Faktycznie, jeśli chodzi o Sztukę Roztropności to jest to moja inspiracja, żeby nad sobą panować ale zdanie mam ma ten czas podobne do Twojego. Zrzucam to jednak na kark młodości- charakter przecież również zmienia się i tężeje. Dorastamy, uspokajamy się. Na ten czas trzeba korzystać z tego, z czego umiemy i zaufać, że to ma czym nam zależy przyjdzie. Ja przez ostatni rok wypracowałam dużo większe opanowanie także idę w dobrą stronę. :)
    Ja nigdy nie liczyłam kalorii, więc może mi łatwiej ale świadomie odpuściłam - jedyne co się liczy to treningi. Sama upiekłam dwa ciasta więc zarzucanie się reżimem kiedy jestem tylko z chłopakiem (który mówi jedz!) i kupą słodyczy w domu jest po prostu męczeństwem w wyboru, którego ja jak nie muszę to nie praktykuję. Co trzeba odrobię po tym dwóch dniach i wszystko. Nie zamierzam też napadować i wpychać w siebie niewiadomo ile. Piękne zdjęcia, powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Idealne thinspo na święta. I gratuluję tej godziny na orbitreku.
    Święta są dla każdej z nas trudnym czasem, ale nie dajmy się zwariować. Ja staram się pamiętać, że jest to czas dla rodziny i po prostu świętowania.
    Ja osobiście jem na pewno trochę więcej, ale staram się kontrolować. Po świętach ruszam z konkretniejszymi ćwiczeniami.
    Drobne przyjemności też nam się należą. To tylko dwa dni. Damy jakoś radę. Trzymaj się kochana. Jestem z Tobą 💓

    OdpowiedzUsuń
  4. oooo cieszę się bardzo ;*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję <3

0

Witajcie,  Trochę mnie tu nie było. Chciałabym napisać, że tyle się u mnie zmieniło, ale jak się nad tym zastanowię to właściwie wszystko je...